Sobotni ranek, tydzień po wprowadzeniu się Melanie.
- Haaaaaaaaaaaaarry! - Lou wbiegł jak poparzony do pokoju rodzeństwa, wparował
im pod kołdrę, wgramolił między brata a siostrę i przytulił do kumpla jak mały
chłopiec.
- Coo? - mruknął zaspany a Mel zaczęła dotykać go aby
sprawdzić kto to.
- Ratuj przed potworem!
- Jakim potworem Lou? Jeżeli znów Niall gania Cię ze
skarpetkami to wyjdź i mu przypierdol.
- To nie Niall. To jest wiele gorsze! Mogę spać z wami?
Niedługo... jakąś resztę życia, chyba że wcześniej znajdę dziewczynę.
- Boże... Tomlinson, jest jeszcze noc. - odezwała się
Melanie.
- Dooooobra. Jak mnie pożre to przez was! - fuknął, poszedł
do kuchni po miotłę, założył durszlak na głowę, rękawice kuchenne i wrócił
do pokoju. Chwilę później wszyscy usłyszeli hałas. Pokój Tomlinsona
wyglądał jak po tornado. A ten miotłą zbił lampę, ramki ze zdjęciami,
przewrócił stolik nocny, żyrandol poszedł na ziemię, pościel
porozwalana na podłodze a ten walił tą miotłą i walił krzycząc „Giń
ty pasożycie niehigieniczny!” Liam, jako Ojciec One Direction, ruszył do jego
pokoju.
- Znów tu chodziła biedronka?
- A! To gada! - Tommo stojąc tyłem do Payna cofnął się aż na
niego trafił. Wymacał go dokładnie- ooł…
- Tommo, rozmawialiśmy już o Twojej fobi, miałeś przychodzić
do mnie.
Wziął głęboki wdech i wybuchł głośnym płaczem. - Psytuuul...
- Czy to było TO zwierzątko? - wskazał na biedronkę,
chodzącą po jego nodze.
- Aaaaaaaa! Zabij to zaaaabij! - zaczął biegać praktycznie
po całym domu dmuchając sobie na nogę, jakby to miało zwiać biedroneczkę z
piżamy.
- Radzę Ci wziąć to do ręki i wyrzucić. - westchnął Zayn.
Lou zjechał po poręczy schodów ale źle na
nią usiadł i na oczach wszystkich wbił się kroczem w ozdobną
końcówkę. Wydał z siebie cichy pisk przez zaciśnięte zęby i skulił się
w kłębek. Wszyscy prócz Mel oczywiście złapali się odruchowo za
swój krok. Dziewczyna chwyciła z jego pleców zwierzątko w kropki i pozwoliła
odlecieć. Zrobiła to ze śmiechem.
- Za przeproszeniem... - pisnął- poczułem swoje jaja w
głowie... -włożył sobie pięść w buzię i zacisnął zęby na dłoni.
- Lodu? - spytali cicho
- Dużoo....
Gdy Lou doszedł do siebie po traumatycznym przeżyciu z biedronką,
czyli jego potworem numer jeden, oraz po ochłodzeniu miejsca bolącego
zabrali się za śniadanie. Jak zawsze podczas tego posiłku mieli z siebie
najwięcej beki. Dziś zdecydowali się na naleśniki. Oczywiście każdy z nich
przechwalał się, że zrobi najlepiej, ale kończyło się na tym, że w całej kuchni
unosił się dym ze spalenizny. Ostatecznie zrobiła je Melanie.
- Ej lukajcie jaka pizda! Będzie wyglądać jakbym go uderzył!
- Louis trzymający patelnię wymierzył w Nialla i pierdolnął z całej siły.
Założenia były piękne, ale Niall za późno się odchylił i oberwał na prawdę. - o
fuck! sory, przepraszam kochanie! Żyjesz? Ile palców widzisz?
- Lubię Nando's... - mruknął i upadłby na ziemię, ale Liam
go złapał.
- Uuuupss...
- Podstawcie mu jedzenie pod nos to się obudzi.
- Z wami to trzeba w kasku i ochraniaczach chodzić... -
Melanie się zaśmiała, stanęła przy blondasku i przystawiła mu ciepłe racuchy z
syropem klonowym.
- Jedzenie! - wykrzyknął uradowany- moja głowa...
- Miałeś się nachylić, nie moja wina, że masz taki orient
jak żółw w wyścigach formuły I.
- Koniec walki koguty! - Mel ich rozdzieliła- źle się
czujesz? chcesz wody?
- Wystarczy jedzonko.
- Goście, pogotowie już tu nie przyjedzie. Za dużo wstrząsów
mózgów już mieliśmy pod tym adresem, z ratownikami wysyłamy sobie kartki na
święta.. - Harry się zaśmiał.
- Racja. - przytaknęli. - jak dzwonimy to nas wyśmiewają.
- Więc od dziś ma tu być spokój. Żadnych wypadków,
kaskaderstwa i innych, jasne?
Wybuchli śmiechem. - To ile razy my to sobie obiecywaliśmy?
- Po każdej wizycie karetki. Ahahaha… to co Horanek? Chyba
zadzwonimy co? Kręcisz się cały.
- Mamy jeszcze lód?
- Cały zapas. U nas to normalne.
- No to dawaj i przykładaj, ja jestem głodny.
- Ciebie można czołgiem przejechać a ty i tak głodny
jesteś...
- Trudno. - usiadł do stołu, chwycił za talerz a Melanie
delikatnie przykładała mu lód do guza.
- Wiesz, że z chwilą uderzenia z twojego IQ odeszły 3
punkty? - Lou usiadł na blat.
- Fajnie, fajnie.
- To wyjaśnia, dlaczego Lou jest z IQ na minusie.. - wszyscy
wybuchli śmiechem.