sobota, 28 grudnia 2013

siedemnaście ♥

Niall kończył piąte piwo tego dnia, gdy chodził z Harry po galerii sztuki. Jak to robi? Przelał to do butelki po soku. Jednak dziwiło go, co tu robią.
-Hazz, nie lubimy sztuki, po co tu jesteśmy?
-Niall...chcę z Tobą pogadać.
-No?
-Czemu zdradziłeś Melanie?
-Nie zdradziłem jej.
-Ona, płacząc po nocach i mi się żaląc, sądzi co innego. Wszyscy wiedzą, że Cię kiedyś nienawidziłem, ale te czasy już minęły i teraz się martwię o was oboje.
Niall miał dość. Padł przed nim na kolana i spojrzał mu głęboko w oczy.
-Kocham ją tak, jak ty kochasz swoje loczki. Pragnę jej tak, jak człowiek wędrujący przez pustynię pragnie kropli wody. Jest moim skarbem, jej uśmiech to ósmy cud świata. Rzuciłbym się w ogień, gdyby wpadła tam jej ulubiona spinka do włosów. Gdyby kazała mi zabić się kostką mydła, wsadziłbym ją głęboko do gardła, żeby odciąć powietrze. Jej zapach jest dla mnie cenniejszy od tlenu. Jej szczęście to moje szczęście, jej prośba to rozkaz. Jej łzy są jak kule rozgrywające moje serce. Nigdy bym jej nie zdradził...
Harry kucnął przy nim, bo byli w zaułku galerii-Musisz o nią walczyć stary. Ona powoli się stacza, naprawdę. Ona bez Ciebie nie funkcjonuje. Nie je, nie śpi, nie pije, nie rozmawia. Nawet nie śpiewa, a wiesz, że to całe jej życie. Jest chuda jak patyk Nialler. Musisz wrócić.
-Czy Ty mnie słuchasz? Ona nie chce mnie widzieć...
-Mówi tak, bo jest zła. Tak naprawdę ona Cię potrzebuje, jak jeszcze nigdy w swoim życiu...
-Nie zmuszę jej do rozmowy...
-Nie rozumiem Cię. Chcesz do niej wrócić czy nie?
-Jasne, że chcę...
-To czemu o nią nie walczysz?
-Nie wiem, jak, okej ? To mój pierwszy tak poważny związek...
-Walcz o nią póki nie jest za bardzo późno.
-Co ja mam robić?
-Iść do niej i rozmawiać.
-To Twoja siostra, Styles...jesteście uparci jak osły...
-To nie. Bronisz się rękami i nogami, żeby się z nią pogodzić. Róbcie co chcecie-Harry wstał i ruszył dalej, a Niall chciał coś jeszcze powiedzieć, ale tego nie zrobił. Skulił się w kącie, schował twarz w ramiona i zaczął cicho szlochać, bo bardziej potrzebował wsparcia niż ochrzanu. Jego przyjaciel obszedł jeszcze galerię. W sumie nie skupiał się na sztuce, a na sprawie tej pary. Po zastanowieniu zadzwonił do Louisa, który jako jedyny zawsze był w humorze.
-Hi, hay, hello! Jak się masz, słonko?-zaświergotał do słuchawki.
-Słuchaj mamy misję.
Louis wszedł do szafy i zaczął szeptać.
-Słucham?
-Musisz iść do Melanie i zwlec ją z łóżka. Za dwie godziny bądźcie w restauracji The Five Fields.
-Oki doki małe smoki. Obowiązuje strój odświętny czy...?
-Postaraj się, żeby było jak najlepiej.
-Jasne. To pa!
-Dzięki, do zobaczenia za dwie godziny!
Louis wyszedł z szafy i poszedł do pokoju Melanie, gdzie wpuścił promienie słońca do wnętrza.
-WSTAJEEEEEEEMY!
Dziewczyna leżała nieruchumo na boku, plecami do niego. Już chyba nie miała siły na łzy, bo na policzkach zostały tylko stare ślady.
-No jazda, już już, i lewa prawa lewa prawa. Melanie, jeśli to ma się udać to musisz wstać, wiesz?
-Zostaw mnie.
-Hahahaha. Nie.
Melanie zakryła się pościelą i zwinęła w kłębek.
-Wstawać kochanie, szkoda tak pięknego dnia!
-Wszytskie dni są brzydkie...
-Bo patrzysz w zła stronę, ptysiu.
-Nie. Wszytskie dni bez Nialla są brzydkie.
-Więc wstań i to zmień.
-Czekam na niego...
-No dobrze...to może póki on stoi w korku, wstaniesz i ogarniesz się troszkę i...wystroisz na bóstwo?-uśmiechnął się niewinnie.
-Nie chcę. Zostaw mnie.
-Melanie, proooooooooooooszę
-Nie.
-Ślicznie proszę?
-Nie.
-Co muszę zrobić, żebyś wstała?
-Nic, bo nie wstanę.
-Ale mam niespodziankę...
-Nie chcę.
-Mam dość. Chryste, wartość was kiedyś zniszczy. Masz 3 sekundy. Raz...
-Dwa...
-Nara!
-Nie każ mi mówić "trzy"...
-Powiem za Ciebie. Trzy.
-Cholera jasna, powiedziałem, że wstajesz, więc wstaniesz, rozumiesz?! Zachowujesz się jak dziecko. Wierzysz w cholerne plotki? Czyli wierzysz, że jestem gejem?
-Odwal się ode mnie, okej?
-Zadałem pytanie.
-A ja coś powiedziałam.
-Jestem starszy.
-Gówno mnie to obchodzi. Wyjdź i daj mi spokój!
-NIE! Rozumiesz? Nie. Rusz tą dupe i ratuj swój związek albo on znajdzie kogoś, kto wykaże zaangażowanie zamiast prób zgnicia w łóżku. W tej chwili.-Lou odsłonił kołdre i wyrzucił ją przez okno. Pierwszy raz był taki poważny.
-Niech on ruszy dupe!
-A Ty to,kurwa, co?! Liczę do trzech. Wstajesz, ubierasz się i wychodzimy, albo idę po wiadro zimnej wody...
-To stąd wyjdź.
-Mam dość tego, że najpierw zrywasz z moim przyjacielem przez głupie plotki, a teraz zgrywasz królową. To ty powinnaś go przeprosić i błagać na kolanach, by wrócił, nie on.
-A ja mam dość tego pieprzonego życia!
-To idź i potnij się mydłem! Drama Quinn się znalazła. Skoro tak łatwo się poddałaś to znaczy, że go wcale nie kochasz.
-Wypierdalaj stąd!
-Wstawaj.
-Powiedziałam już, że nie! Przecież jestem królową, nic nie muszę. Bronisz go, bo go znasz. O mnie nic nie wiesz, więc nie wyrażaj o mnie opinii, jasne? Myślisz sobie, że postradałeś wszytskie rozumy i jesteś najmądrzejszy. Siedzisz w mojej głowie? Wiesz jak przeżywam tą sytuacje? Nie. Drama Quinn jest wszytskiemu winna. Oj, wybaczy Pan. Już lecę i klękam na kolankach. Wybaczy mi Pan?
-Wierzysz gazecie zamiast Niallowi. To mówi wszystko.
-Sama nie wiem jak jest. Nikt mi tego nie raczył wyjaśnić.
-Wierzysz gazecie! Szmatławcowi, który z Twojego brata robi męską dziwke a z chłopaka zdrajcę oglądającego się za dupami.
-Już? Wygadałeś się?
-W tej chwili wstawaj z tego pieprzonego łóżka.
-Nie będziesz mi rozkazywać.
-Posłuchaj mnie uważnie. Jest mało osób, których nie lubię, ale wiedz, że jesteś teraz na tej liście. Teraz uratuje twój jebany związek, a później się do mnie nawet słowem nie odzywaj.
Tommo był na granicy wytrzymałości. Nikt jeszcze nie doprowadził go do takiego stanu. Wręcz zabijał wzrokiem. Chwycił ją tak, jak leżała i siłą zaniósł do auta. Posadził ją na tył, wrzucił jakieś rurki i sweterek, zakluczył drzwi, oddzielił ją od siebie szybką taką jakie są w taxi i ruszył pod wskazany przez Harrego adres. A Melanie? Melanie cały czas siedziała z założonymi rękami i zaciśniętymi pięściami. Była cholernie zdenerowana, wiedziała, że przesadziła, ale teraz musiała ochłonąć. Wiedziała, że Louis ma we wszytskim rację, że ona źle się zachowuje i to sama powinna przepraszać Nialla za to, że uwierzyła w takie głupstwa. Ale nie chciała robić pierwszego kroku. Fizycznie też czuła się fatalnie, bo była bardzo słaba i blada, a kłótnia jej w tym nie pomogła. Zły humor Tomlinsona przełożył się na jego jazdę. Byli po kilku minutach. Nie obdarował jej nawet spojrzeniem, gdy zaciągnął ją z parkingu w umówione miejsce. Harry wyszedł ze środka w nieco lepszym humorze, bo Niall ze zdenerowania uwielbiał jeść, więc nie stanowiło problemu zabranie go do restauracji. Podszedł do nich.
-Co Wy tacy wkurzeni?
-Nawrócisz swoją siostrę albo ja się wyprowadzam. I stawiasz mi przynajmniej dwa litry barmańskiej, bo w tej chwili jestem gotowy zabić kogoś gołymi pięściami z wyjątkowym okrucieństwem.
-Dobra, pogadamy o tym później. Melanie, musisz się przebrać i ogarnąć.
-Czekam w klubie za rogiem-Louis wyszedł zostawiając ich samych. Przy okazji zabrał czyjeś zamówienie z tacki kelnera.

__________________________________
Cześć! Witamy Was z nowym rozdziałem, a następny powinien pojawić się w przyszłym tygodniu :)
Niesprawdzany, więc przepraszamy za literówki, itp. :)
Szczęśliwego Nowego Roku!

sobota, 7 grudnia 2013

szesnaście ♥

I know You want, know you want to take it slo-o-ow
But think about all the places we could go-o-o
If you give in tonight
just let me set you free
we'll touch the other side
just give me the keys

Tak,dzień zaczął się dla Louisa świetnie.Pomijając fakt,że każdy jego dzień jest świetny.W białej koszulce i pidżamowch spodniach w kratę chodził z bananem w ręku i śpiewał na całą parę.

'Cause we got all night
We're going nowhere
Why don't you stay
Why don't we go there?
Let's take a ride
out in the cold air
I know the way
Why don't you go there with me?

Szatyn czując niekomfortowe zimno dopadające jego nagie stopy spojrzał po pokoju.Jego wzrok przykuły kolorowe skarpetki,na co prychnął.
-tak,jasne.
Następnie spotkał swoje puchate kapcie w kształcie niebieskiej postaci z "Potworów i Spółki".
-bingo.Chodźcie do tatusia,maleństwa.
Z cichym chichotem wdział kapcie i zszedł na dół śpiewając dalej.

Say the word, say the word, but don’t say “no-o-o”
Sky dive, you and I with just these clo-o-othes
Your secret is safe with me
There’s no right time or place
Cause anyone could see
Do it anyway

Wcisnął przycisk,uruchamiając elektryczny czajnik,wrzucił do kubka saszetkę herbaty i chwycił za patelnię.
-o nie,nie,kochanie.-parsknął śmiechem.-wybacz mi.Przeżyliśmy wiele wspólnych śniadań przy jajecznicy i naleśnikach...przeżyłaś lądowanie mojego zgrabnego tyłeczka na pokrywającym cię,skwierczącym olejem...-myślami wrócił do dnia,w którym chciał usiąść na blat,ale zapomniał,że wcześniej położył tam patelnię i...lekarze na ostrym dyżurze niemal nie turlali się ze śmiechu,widząc czerwone,poparzone pośladki jednego z najbardziej pożądanych facetów świata.
-ale nasz związek jest zły.Wyrządzamy tym krzywdę naszym najbliższym,więc...-pociągnął nosem.-żegnaj Juliet.

Hey, I don’t want you be the one that got away
I wanna get addicted to you, yeah
You’re rushing through my mind
I wanna feel the high
I wanna be addicted
Don’t say, no-o-o-o-o
Just let go-o-o-o-o

Zasłonił oczy i schował patelnię do szafki.
-Marviiin!
Wykrzyknął z entuzjazmem i wyjął toster.Czyli na śniadanie zjadł tosty z serem.Na dół zszedł Liam i wyjął patelnię z zamiarem zrobienia sobie jajek.Spojrzał na nią krytycznie.
-musimy w końcu kupić nową patelnię.Ta jest spalona i naprawdę przeraża mnie fakt,ile razy na niej piekliśmy po tym,jak przypaliłeś na niej swój tyłek,Lou-Lou.
Mówiąc to,otworzył szafkę pod zlewem,a Louis rozdziawił buzię i w mgnieniu oka pojawił się przed Liamem,zasłonił ciałem kosz i odebrał mu naczynie.
-nie waż się!
-Louis...
-ZOSTAW.JULIET.W.SPOKOJU!
-Juliet?-Liam zbaraniał.-poważnie?
-tak.
-posadziłeś na nią swój ubezpieczony tyłek!Nadal da się wyczuć materiał czerwonych spodni w potrawach,które na niej robimy!
-i co?!
-i ją wyrzucę! Oddaj mi ją!
-nie!
-Louis...nie przekonasz mnie,wyrzucę ją.
-jak cię nią piznę,to nie wyrzucisz!
-nie odważysz się..
-założymy się?
-eh....
-spróbuj ją ruszyć,a obiecuję,że następnego dnia obudzisz się z trzema milionami łyżek i łyżeczek w pokoju.
Więc Liam odpuścił,a Louis z wyjątkową czułością włożył patelnię na swoje miejsce.
-czemu ty jesteś wiecznie wesoły?
-a czemu nie?
-nie rozumiem...jesteś...pijany szczęściem.
-żyję.Obudziłem się i żyję.Cieszę się,że żyję.
-to Ci wystarczy? Sama świadomość,że żyjesz?
-Dzieci w Afryce głodują,więc ja cieszę się z batonika.Ludzie marzną,więc cieszę się z kurtki i butów w chłodniejsze dni.Ludzie umierają podczas wojen,więc cieszę się,że żyję.Cieszę się również,bo wiem,że im pomagam.Nie wszystkim,ale wspieram wiele fundacji.Przekazuję pieniądze,by dzieci miały co jeść,by ludzie mieli co ubrać i gdzie się schronić...mam mały wkład w pomoc dla ludzi,którzy mają o wiele gorsze problemy od moich.
Payne został skutecznie uciszony.Po raz kolejny dostrzegł w przyjacielu kogoś więcej,niż dziecko w ciele faceta.Dostrzegł wzór człowieka.Ich rozmowa została przerwana przez Harry'ego.
-heeej,Loczuuuś!Gdzie się wybierasz?
Styles zatrzymał się przy drzwiach i spojrzał na przyjaciół.
-zabieram Nialla do Saatchi Gallery.*
-ale po co?
-już on doskonale wie,po co.Cześć.
I już go nie było.
-ej,Liam...o co chodzi?
-nie wiem,Louis...nie mam pojęcia...
Tommo wzruszył ramionami.
-Widocznie odkryli zamiłowanie do kultury.
Liam zmarszczył brwi na logikę przyjaciela i parsknął śmiechem.
-tak,Louis..zapewne.


*Nawiązanie do gróźb Harry'ego.
Saatchi Gallery- galeria sztuki w Londynie.



niedziela, 10 listopada 2013

piętnaście ♥

Koniecznie włączcie sobie podczas czytania! :)
*KLIK*

Znasz to uczucie, gdy Twoja miłość w jednej sekundzie się rozsypuje? Gdy jedna plotka rujnuje Ci życie? Niall się dowiedział. A było już tak pięknie. Jedno zdjęcie...jedna chwila, by Melanie go zostawiła.
Zazdrość.
-Zdradziłeś mnie?
Jej twarz wyrażała cierpienie. Jednak on wyglądał gorzej. Te słowa wystrzeliły prosto w jego serce.
-Nie.
-Nie chcę Cię znać. To koniec, Niall...
I tak oto Niall Horan spakował swoje rzeczy, obdarował ukochaną ostatnim, bolącym spojrzeniem i opuścił dom. Nie potrafił tam spędzić sekundy dłużej.
Zameldował się w hotelu, wszedł do pokoju, rzucił walizkę i torbę niedbale na łóżko.
Nie zapiął jej, więc wysunęło się z niej zdjęcie w szklanej ramce.Wypadło i roztrzaskało się na dziesiątki kawałeczków.
W takim samym stanie było teraz jego serce.
Blondyn upadł na kolana i wlepił wzrok w fotografię.
Dwoje młodych, szczęśliwie zakochanych w sobie ludzi. On i Melanie. Pęknięte szkło rysowało ścieżki na ich ciałach, ale nadal byli szczęśliwi. Na wizerunku Horana pojawiły się łzy.
Łzy ściekające po policzkach tego prawdziwego Nialla.
Zranionego 19-latka, który powierzył swoją miłość ślicznej brunetce, a przez obcych ludzi stracił teraz wszystko.
Wybuchł płaczem.
To zdjęcie raz po raz wbijało nóż w jego serce, sprawiając, że się dusił. Dławił się słoną cieczą, opuszczającą jego piękne, ale tak smutne oczy. Spojrzał na łóżko. Musiał spać sam. Ona mu nie wybaczy i musi spać sam.
Jej tu nie ma.
Jej cudownego ciepła, melodyjnego śmiechu.
Był teraz taki samotny. To uczucie rozdzierało go na części.
Dał swojej ukochanej gwiazdę, a teraz ta gwiazda wypaliła w nim dziurę. Ale on wróci i przyniesie jej tą gwiazdę z powrotem. Bo ją kochał.
Ona już od jakiegoś czasu sprawiała wrażenie nieobecnej...jakby coś podejrzewała. Teraz wiedział. Rozmyślała, czy ją zdradził.
Ale on tego nie zrobił. Nie mógłby. Nigdy.
Ona tak łatwo uwierzyła.
Przytulił do siebie fotografię, raniąc dłonie kawałkami stłuczonego szkła i tak po prostu się położył. Łzy wyznaczały czerwone tory na jego policzkach, piekąc jego skórę.
Tak cierpiał, a nikt go nie widział, nikt nie pomógł...
Wrócił myślami do zdarzeń sprzed kilkunastu minut. Jak stała przed nim, taka drobna, zapłakana, siląc się na spokojny ton. Pragnął ją przytulił. Zamknąć w ramionach i zapewnić, że obroni ją przed tym zakłamanym światem. Ale był w zbyt wielkim szoku, by to robić. Jej słowa uderzyły z siłą kuli armatniej. Rozdarły jego serce, zostawiając w tym miejscu pustkę.
Późny wieczór, on nadal leży w tej samej pozycji. Krew zdążyła zaschnąć, łzy były wciąż zastępowane przez nowe.
Wspominał, jaki był szczęśliwy.
Dziękował za każdy uśmiech, który wywołała.
Cierpiał, bo samotność znowu wróciła do jego życia i przepełniła jego ciało, serce i umysł.
Był samotny.
Był samotny aż do szpiku kości. Nie miał nikogo.
Był sam.
Ściany lojalnie zatrzymywały jego szloch, nie pozwalając, by ktoś go usłyszał. Poduszki stały się powiernikiem jego szeptów.
Wyglądał żałośnie.
Wstał i szwendając się bez celu po pokoju zaczął śpiewać przez łzy.
-Nie pozwól mi
Nie pozwól mi

Nie pozwól mi odejść
Ponieważ mam dość czucia się samotnym
Nie pozwól mi
Nie pozwól mi odejść Melanie, kocham Cię skarbie...zawsze będę Cię kochał...nie pozwól mi odejść, proszę...

Położył się na zimnej pościeli i zasnął.
Samotnie.

_________________
Krótki, ale nie chciałam go zniszczyć bardziej, niż już jest...
Nie mam weny, przepraszam...
Odeszłam od planu opowiadania, bo słuchając tej piosenki w wykonaniu Hazzy...ciągle płaczę..
chciałam to wykorzystać jako inspirację, ale spieprzyłam po całości :(

poniedziałek, 7 października 2013

czternaście ♥

Becky unikała Harrego jak mogła. Pracowała rano, gdy on jeszcze spał, a potem wręcz biegła do domu. Pewnego dnia się pośliznęła i złamała nogę. Hazz długo błagał jej mamę w sklepie, by podała mu adres domu. Gdy zapukał, Becky nie chciała go wpuścić.
-Becky, proszę,wpuść mnie...
-Po co? Wytłumacz?
-Zrobiłem coś nie tak? Przepraszam...
-Wszystko zrobiłeś nie tak. Zaczynając od tego, że usiadłeś obok mnie na tej ławce...
-Jestem aż takim kretynem?
-Odejdź.
-Nie! Albo mnie wpuścisz, albo będę tu spał.
-Nie wpuszczę.
-To będę spał. Na wycieraczce.
-Nie mamy wycieraczki.
-Tak? ...a faktycznie...to będę spał na ziemi. Po prostu.
-Odejdź.
-Wpuść.
-...
-...
-...
-Becky...proszę...
-Daj spokój.
-Proszę.
Wpuściła go. Po godzinie. On stał, dopóki nie otworzyła drzwi. Wszedł do środka małego domku. Zapadła niezręczna cisza.
-Dlaczego mnie unikasz?
-Bo nie powinniśmy się spotykać..
-Bo?
-Bo tak.
-kobiety...podaj sensowny powód. I nie "jesteśmy z dwóch innych światów".
-Ale to moje jedyne usprawiedliwienie..
-To wymyśl coś innego.
-Głównie o to chodzi...
-Daj spokój. Polubiłem cię..
-Przestań!
-P co ci chodzi? Tak ci nie pasuje to, że cię lubię?
-Tak!
-Nie rozumiem cię...-westchnął- masz mój numer, zadzwoń, jeśli zmienisz zdanie.- odwrócił się, by nie widziała jego zbierających się w oczach łez.-cześć...
-Harry, poczekaj...
-Co?
-Chyba nie będziesz teraz płakał, co? No Harry...-podeszła do niego wolno i się przytuliła. Hazz...on się rozpłakał.
-Jesteś pierwszą dziewczyną, z którą mogę normalnie porozmawiać..która widzi we mnie normalnego chłopaka, a nie Harrego Stylesa-gwiazdę z hajsem przy dupie..a nie mogę się z tobą przyjaźnić..to boli...
-Nie płacz, spokojnie..
-Proszę...uwierzyłem,że nie wszyscy są fałszywi, że można znaleźć kogoś o dobrym sercu...
-Ale..
-Nie odbieraj mi tej szansy...wiesz, ilu ludzi mnie skrzywdziło...ilu udawało przyjaźń, by zyskać na popularności...ilu ludzi robiło sobie ze mnie bekę...
-Dobrze,już..
-Przestaniesz mnie unikać?
-...
-Becky!
-Spokojnie. Przepraszam..po prostu...to wydawało mi się takie nierealne, że ktoś taki jak ty zwrócił na mnie uwagę...ludzie się litują nad takimi jak ja...nie chcę litości.
-Nie lituję się nad tobą, na prawdę bardzo cię lubię..zrozum to w końcu...
-Ok. Przepraszam.
-Dobrze.Powinnaś siedzieć..
-Nieee...
-Taaaak.-uroczo się uśmiechnął, otarł łzy i pomógł jej usiąść. Napięcie zeszło, zaczęli rozmawiać na luźne tematy. Zbliżali się co chwila.W pewnym momencie Hazz zaczął ją łaskotać, a to był jej słaby punkt, więc parsknęła śmiechem.
-Ha...Ha..Harrrrrrrrry!
-Jak akcentujesz "r".. Hiszpania normalnie-zaśmiał się.
-Loczeeeeek. Skończ!
-Dasz buziaka?
-Nie.
-To nie.
-Dobra!
Natychmiast przestał, za co został wynagrodzony buziakiem w policzek. Do pokoju nieśmiało wszedł mały chłopiec i przytulił się do dziewczyny
-Hazz...to mój braciszek-Nick.
-Miło mi,Harry Styles.-brunet podał mu rękę
-Nicki...

Louis poczuł się swobodnie. Był sam w domu. Przebrał się w strój kucharza, rozłożył sobie składniki do naleśników i udając francuski akcent zaczął prowadzić "program kulinarny" w rytm jakiejś piosenki. Śpiewał do łyżki, kołysał bioderkami i komentował każdą czynność.
-Tararaaaaarararrara..tarararararararraa.taraaaara. EEEEE MACARENA!
Wylał ciasto na patelnię i zaczął podrzucać zabarwionego na zielono naleśnika.
-This is the end
Hold your breath and count to ten
Feel the Earth move and then
Hear my heart burst again
For this is the end
I’ve drowned and dreamt this moment
So overdue I owe them
Swept away I’m stolen

Let the sky fall 
When it crumbles 
We will stand tall 
And face it all together

Let the sky fall
When it crumbles
We will stand tall
And face it all together
At Skyfall

-At Skyfaaall!
-O matko!-Tommo wystraszony cudzym głosem i rękami oplatającymi go w pasie odrzucił patelnię w tył i ...
-Kurwa, jeszcze raz zobaczę patelnię w twoich dłoniach i wezmę pasek i tak ci dupsko spiorę, że rok nie usiądziesz!
To był Zayn. Odsunął się ubabrany olejem i zielonym barwnikiem o smaku limonki i chwycił za nos.
-Kochanie! Przepraszam,wszystko w porządku?!
-Tak, naleśnik jest miękki, zamortyzował uderzenie teflonem!
-Przepraszam...przestraszyłeś mnie...myślałem, że jestem sam..wybacz Skarbku.
-Matko, ciemno się robi...
-Nie, nie, nie, nie! Usiądź..-pospiesznie wyciągnął lód z zamrażalnika, odwrócił się i...pieprznął paczką mrożonego szpinaku w twarz mulata. Znowu.-Sorry!
-LOOOOOUIS!
-PRZEPRASZAM!
-Dlatego nienawidzę szpinaku...złamałeś mi nos!
-To czemu stoisz tak blisko! Stresuję się!
-Bo chciałem się przytulić, bo boli gnojku zajebany!
-Nie krzycz na mnie patafianie!
-Bo pierdolniesz mnie czymś jeszcze?!
-Przepraszam misiu..-otulił go ramionami i ucałował delikatnie w głowę.-już lepiej?
-Lepiej...Loui?
-Tak skarbie mój największy?
-Dlaczego masz na sobie fartuch kucharza?
-Bo...właśnie dlatego.
-Kupię ci plastikowe naczynia, żebyś nikomu już krzywdy tą patelnią nie zrobił...
-To, że uderzyłem cię w twarz nie oznacza, że nie mogę uderzyć w dupę..
-Już,już...ale naleśnik całkiem niezły...aż sam leci do ust.
-Przyłożyć lodu?
-Sam to zrobię, bo się boję...daj ten szpinak...
Szatyn się roześmiał i zabrał go do salonu na kanapę,gdzie brunet zasnął mu z głową na jego kolanach.
-I know I'd never be me Without the security Of your loving arms.
-Malik, mamroczesz...
-Patelnia wbiła mi do głowy Adele...
-No przepraszam no!



__________________________________________
macie prawo nas zabić xd
a raczej jedną z nas. Merry xd
ale brak czasu,internetu,ochoty...
chciałam oznajmić,że dodawanie rozdziałów zależy od waszych komentarzy :)
proste.
jesteś=komentujesz :)

bye ;*



wtorek, 18 czerwca 2013

trzynaście ♥

Rankiem Lou, Niall i Melanie siedzieli w kuchni przy śniadaniu .Horanek karmił swoją ukochaną i co chwila się do siebie śmiali szepcząc czułe słówka, a Louis...walił głową w stół.
-Błagam, wyjedźcie już...
-O co ci chodzi?
-Siedzicie i ciągle "kocham Cię Niallerek" "oh, ja Ciebie też Skarbie" "ale ja ciebie bardziej" "nie, bo ja ciebie bardziej" "nie kłóć się, ja bardziej" no ludzie RZYGAM TĘCZĄ PO PROSTU! Dajcie singlowi spokojnie zjeść ten ważny posiłek, jakim jest śniadanie a nie miziacie mi się przed oczami! Tracę wiarę w ludzi normalnie...dziękuję za zmarnowany ranek.-wstał oburzony,wyszedł...i wrócił. -zabieram twarożek.On też nie może tego słuchać.
Chwycił miseczkę i bagietkę i wyszedł a para parsknęła śmiechem.
-Jedziemy?
-Jedziemy.
Zapakowali się i już ich nie było.W samolocie Melanie usiadła mu na kolana i się przytuliła.
-Denerwuję się...
-Czym?
-Spotkaniem z...-przełknęła ślinę-z Twoimi rodzicami...
-Księżniczko, wszystko jest ok. Dużo im o tobie opowiadałem, nie mogą się doczekać, by cię poznać.
-Serio?
-Tak. Wiedzą o tobie praktycznie wszystko.Wiedzą, że cię kocham i to jest najważniejsze.-musnął z uśmiechem malinowe usta swojej dziewczyny i skończył temat.W domu jego mama niemal nie udusiła jej na przywitanie.
-A więc to ty jesteś wybranką naszego chłopca? Jesteś tak ładna, jak nam cię opisywał...a pisał referat..-puściła jej oczko a Niall spuścił głowę.
-Mamooo...
-No, a nie było tak? Czytałam to z herbatą w ręku i gdy skończyłam...kubek był już opróżniony. Opisał dokładnie wszystko.
-Mamooooo...
-No już, już.Wejdźmy do salonu, napijemy się, zjemy ciasto...
-A...możemy obejrzeć zdjęcia Nialla z dzieciństwa?
-Oczywiście! Przy okazji opowiem ci kilka zabawnych sytuacji z czasów, jak był takim malutkim urwisem...
-Tato, pomóż....-Blondyn spojrzał błagalnie.
-Mnie tu nie ma.
-Mamoooooooo! Boże, spalę się ze wstydu...
-Oj,przecież byłeś taki słodki, gd...
-Nie, błagam! Nie mów...
-Otóż, jak Niall miał 2 latka, to lubił udawać, że jest superbohaterem....zakładał pieluszkę na głowę, kocyk jako pelerynka i na golaska biegał po domu krzycząc "kapitan pieluskaa".mieliśmy z tego tyle śmiechu...
-Zapadnę się zaraz pod ziemię...
Melanie parsknęła śmiechem a pani Horan wprowadziła ją do salonu.
-Chyba nawet mamy jego zdjęcia.
-Zaklinam cię mamuś, nie rób mi tego...
-Nie,nie...niech pani to zrobi...chętnie zobaczę.-brunetka się wyszczerzyła, a na widok fotografii wybuchła niepohamowanym śmiechem.
-No dzięki...-naburmuszył się, siadł w fotelu i wpierdzielał ciasto patrząc i słuchając kompromitujących historii.
Hazz znowu odwiedził Becky. Namówił ją nawet na spacer.Rozmawiali o zwyklych sprawach, gdy...
-Ogólnie jesteś bardzo ładna, muszę ci to przyznać.
-Weź skończ. Nie lubię słuchać komplementów.
Zaśmiał się i wzruszył ramionami
-I ty naprawdę nie masz chłopaka? Jesteś taka sympatyczna..
-Nie mam. I specjalnie mi to zazwyczaj nie przeszkadza.
-Dlaczego?
-Chłopcy zazwyczaj uważają, że dziewczyna bez chłopaka nie da sobie rady. Singielki pokazują, że facet służy tylko możliwości przedłużenia żywotu naszego gatunku...bez urazy.
-Rozumiem...a gdybyś się tak zakochała?
-Jeśli bym się zakochała. Nie doświadczyłam tego jeszcze...to pewnie trochę by mnie zmieniło, ale nie tak dużo. Chłopak nigdy nie zlikwiduje problemu, więc raczej nie będę nagle widzieć świata przez różowe okulary, ale taka osoba potrafi wesprzeć w trudnych chwilach.
-Problemu?
-Hazz, wbrew pozorom każdy ma problemy...nawet jeśli nie do końca sami jesteśmy tego świadomi.
-Co uważasz za swój świadomy problem?
-Całe moje życie jest problemem. Dzieciństwo marne, bo przecież liczy się ile kto ma kasy.Każde dziecko potrzebuje też twardej ojcowskiej ręki, ja czegoś takiego nie miałam...co może być moim problemem?Hmm...może,że jestem naiwna? Że łatwo się przywiązuje? Długo by wymieniać.
-Strasznie mi przykro...
-A twój problem? Chyba, że pan idealny nie ma takich.
-Jest mi też przykro, że patrzysz na mnie z tak wielką ironią. Owszem, mam problemy. Nie mam najważniejszych osób mojego życia .Moja siostra została niedawno porwana. Zauraczam się w nieodpowiednich osobach a potem cierpię. Prawie zabiłem mojego kumpla za to, że kocha moją siostrę.Ale pan idealny nie ma problemów...
-Prze..przepraszam..
-Nie oceniaj po pozorach.
Dziewczyna chwyciła go za rękę
-Nie chciałam..
-Wiem...i nie chcę,żeby to zabrzmiało upokarzająco, ale jak będziesz potrzebować pieniędzy czy coś w tym stylu, zawsze możesz się do mnie zwrócić, naprawdę...
Po tych słowach go puściła.
-Nie miało,ale zabrzmiało...cholernie upokarzająco.
-Przepraszam. Mogłem tego nie mówić, jestem głupi.
-Rozumiem dobre chęci, ale nie...nie wezmę od nikogo nawet grosza. Dawałam sobie radę, teraz też dam.
-Idziesz do domu, bo widzę, jak się trzęsiesz. Odprowadzę cię.
-Nie trzeba...wrócę sama.-z łatwością zdjęła jego rękawiczki, oddała mu, włożyła ręce do kieszeni i czując szklane oczy szybkim krokiem ruszyła przed siebie. Hazz pobiegł za nią i mocno ją przytulił.
-Przepraszam..
-Nic się nie stało .Puść mnie i wracaj do swojego życia. Jak już mówiłam, dwa inne światy...nie próbuj ich łączyć...-wyrwała mu się i tym razem pobiegła. Schowała się daleko za drzewem i wybuchła płaczem. Modliła się,by go już więcej nie spotkać...
_______________________________________________________________________________

Tak oto zakończył się sezon pierwszy naszego opowiadania! 
Sezon drugi powinien ukazać się w połowie lub pod koniec wakacji :)

Chłopcy już w podskokach ścigają sie,kto pierwszy w drugim sezonie xD





W tym czasie będzie czynna zakładka "pytania do bohaterów",ankieta,w której zadecydujecie o wydarzeniach w drugim sezonie oraz nad kilkoma innymi sprawami,wybierzecie PARĘ OPOWIADANIA czyli parę,która najbardziej się Wam podoba :)  oraz zastanawiamy się nad czatem z autorkami :)
Pierwsza ankieta pojawi się już dziś. Głosy musicie oddać do końca lipca,potem startuje kolejna ankieta po lewej stronie :)
Dziękujemy za to, że czytacie, komentujecie i w ten sposób wyrażacie swoją opinię o naszych wypocinach :)
Liczymy,że nas nie zostawicie? :)
Pozdrawiamy
Merry i Anita :*




poniedziałek, 20 maja 2013

dwanaście ♥

+18

To nie była trudna decyzja.W odpowiedzi Loczek ujął jej dłoń i splótł ze swoją.
-To gdzie mieszkasz? Odprowadzę Cię...
-Idę do mamy, muszę jej pomóc.
-Prowadź.
Wyplątała swoją dłoń z jego uścisku i włożyła do kieszeni. Po kilku minutach drogi w ciszy stanęłi przed małym sklepikiem.
-Baw sie dobrze. Pa...
-Nie powiedziałaś mi kiedy masz czas...
-Nie wiem Harry...
-Nie wiem czy coś tym zyskam, ale...jak coś to daj znać. -wcisnął jej w rękę swój numer, pocałował w policzek i poszedł przygotować się do wyjścia ze swoją dziewczyną.
Melanie dziś pierwszy raz wróciła sama do domu. Cieszyła się z piątku, bo jutro wylatują z Niallem do Irlandii. Brata spotkała, gdy wychodził z domu już gotowy.
-Cześć Harry!
-Sama wracasz? Miałaś dzwonić, Melanie...
-Przepraszam, ale nie mogę codziennie kogoś prosić, by mnie wiózł do szkoły.
-Twoje bezpieczeństwo jest najważniejsze. Teraz mów jak wyglądam, idę na żer paparazzi, muszę się prezentować.
-Znów idziesz z nią na zakupy? -zmarszczyła brwi i poprawiła mu kołnierzyk koszuli.
-Tak łatwo się domyślić?
-Nigdzie więcej z nią nie wychodzisz. A Harry...myślałeś nad tym wyjazdem do Irlandii? Bo to już jutro...
-Wolę ją zabrać na zakupy. Byłem,wierz mi lub nie, w tej jej uczelni w prywatnej szkole...mam gdzieś gazetkę w której piszą, że było słychać w całym akademiku jej jęki a potem widzieli mnie wychodzącego z rozpiętym rozporkiem, krzywo zapiętą koszulą i odwiązaną muszką..Tak, więc się z nią bzykałem a nawet nie wiem kiedy.
-Taa...ja bym to skończyła, ona wykorzystuje Cię.
-No coś ty,jesteśmy świetną parą.Victoria i Henry...
-Nawet nie zna twojego imienia. Proszę Cię Harry, weź z nią zerwij.
-Żeby to było proste...co do Irlandii to nadal nie jestem przekonany...
-Wczoraj wymieniłam ci ze sto argumentów, no Harry...
-Jeśli coś tam zbroicie to powieszę go za jaja na wieszaku na wystawie w galerii sztuki. A propos, pierwsza zasada trzymania związku w tajemnicy: gości z aparatem się unika a nie przy nim całuje ,bo potem ląduje się na pierwszych stronach gazet z dopiskiem "związek dwóch żywiołów" oraz fajnym artykułem o tym jak siostra Harrego Stylesa skradła serce niesmiałego blondyna.
-Zapamiętam.-wybuchła śmiechem.
Hazz poszedł do domu swojej dziewczyny, przeglądając jakieś portale plotkarskie. Ona zaprosiła go do siebie. Była jeszcze w krótkim szlafroku.
-Ale, bo my mieliśmy iść na zakupy przecież...rano byłaś gotowa...
-Ogh...no He...Harry, nie mów, że nie masz na mnie ochoty...-Vicki uśmiechnęła się zawadiacko i odpięła mu guzik koszuli.
-Co Ty robisz? Kochanie,ubierz się i idziemy...
*-No Skarbie ,zakupy poczekają...- brunetka rozwiązała szlafrok i odsłoniła swoje kształty,a miała się czym pochwalić. Hazz przygryzł wargę.
-Tak, miałem na ciebie ochotę już dawno, nadal mam...tyle,że ja mam zasady. Seks ze mną to nie zabawa dla grzecznych dziewczynek,nie wiem czy podołasz..
-Mrrr...-przyciągnęła go do siebie a on pocałował ją zachłannie. Jednym ruchem podniósł ją do siebie, zsunął brzoskwiniowy szlafrok z jej ciała i w sypialni rzucił ją agresywnie na łóżko.Ukląkł nad nią,ona zdjęła mu koszulę razem z marynarką a on błądził dłońmi po jej nagiej skórze,nie omijając ani centymetra.Zatrzymał się na jej pośladkach, klepnął i mocno zacisnął wydobywając z niej pierwszy jęk. Brunetka zdjęła mu spodnie i bokserki. Jego członek był w pełnej gotowości. Oblizała wargi na widok rozmiaru jego kolegi i ręką już się nim zajęła.Cholernie mu się to spodobało, musiała mieć doświadczenie.Wsunął w nią trzy palce i nie zważając na jej krzyki zaczął nimi gwałtownie poruszać.Drugą ręką sięgnął po szlafrok i wyciągnął z niego pasek.Chyba cały Londyn słyszał jak jej dobrze, krzyczała z przyjemności wbijając paznokcie w jego plecy. Doszła do potężnego orgazmu. Usiadł na jej kolana i zaczął całować jej szyję.W międzyczasie przywiązał jej dłonie do łóżka.
-I jak skarbie, dobrze ci?
Mruknęła tylko nieprzytomnie i jeszcze cicho jęczała wijąc się pod nim.
-Ooo... nie mała,nie ma odpoczynku,to dopiero początek. Rączki masz wrobione,zobaczymy jak poradzisz sobie bez nich.-ukląkł na łóżku tak,że jej twarz znajdowała się na wysokości jego twardego członka.-ssij mi chuja suko.
-Nie.Tego nie zrobię.To obrzydliwe.
-Ostrzegałem,że to nie dla grzecznych dziewczynek,sama tego chciałaś, więc teraz nie narzekaj.
-Ale..
-Kurwa ssij!
-No dobra...-z lekkim zawahaniem otworzyła usta i pozwoliła,by wpakował jej go w buzię.Robiła mu najlepiej jak potrafiła,zakneblowane ręce trochę utrudniały sprawy,ale już on zadbał by miała go całego.Zaczął solidnie pieprzyć jej usta.
-Oh..tak..tak właśnie..uuuuuugh..tak..mmm..kurwa,jak dobrze..głębiej kochanie..oooooooooooooaaach...tak mi rób..aaaaaaach..mmm..oj tak skarbie..
On się rozkoszował wpychając swojego penisa coraz głębiej a w jej oczach zbierały się łzy od uderzania jego przyrodzeniem o ściankę jej gardła.W końcu nadszedł jego szczyt.Myślała,że to koniec? Oj nie...
-Połknij...-rozkazał jej na ucho a ona była zmuszona przełknąć białą,ciepłą maź.- Grzeczna dziewczynka. Podniecona?
-Pieprz mnie już...
-Jak sobie życzysz słoneczko.
Jej krzyk spowodował chyba zbicie szklanki w pałacu prezydenckim...w Stanach Zjednoczonych. Darła się jak opętana ,wiła pod nim jak piskorz, jęczała głośno, dyszała, ciężko oddychała. Hazz wiedział jak sprawić przyjemność.*
Gdy ona leżała wyczerpana po dłuuugim, brutalnym seksie,on wstał,ubrał się,pocałował ją jeszcze i wyszedł,zostawiając ją przywiązaną.Na odchodne rzucił:
"pozdrów Henrego suko." i zadowolony opuścił dom pozostawiając odsłonięte okno dla paparazzi, których na pewno zainteresuje jej nagie,spocone po stosunku,ciało.A sam gdzie się udał? Do Becky...by zrelacjonować jej wydarzenia.

środa, 1 maja 2013

jedenaście ♥


Następny dzień rano.Harry odprowadził Mel do szkoły a w drodze powrotnej ktoś na niego wpadł.Po tekście "cześć Harold" Styles obejrzał się czy nikt o tym imieniu za nim nie stoi. Becky. Ta dziewczyna z ławki,która narzekała na obcasy.Wdali się w rozmowę i poszli do jej szkoły by sprawdzić jej wyniki egzaminów.Ona weszła do budynku a on dostał sms od swojej dziewczyny miesiąca ale go zignorował i zaczekał na Becky. Wyszła po kilku minutach i usiadła na murku obok niego.
-iiii?skrytykuje ten twój film czy nie?
-no nie wiem..
-to znaczy?
-wyśle do wszystkich kin Anglii zakaz wpuszczania cie
-jeżdże po całym świecie,myślisz,że to zrobi na mnie jakieś wrażee..zdałaę?!
-no zdałam i to z wyróżnieniem!
-wróć w tej chwili do budynku i wyjdź tak jak na reżyserkę przystało.
-ekhem..-weszła do budynku i wyszła skacząc z radości ze śmiechem.Harry ją przytulił i zakręcił wokół siebie-jakaś rozwścieczona czarna leci tu do ciebie..
-Cholera,Victoria..-Hazz dobiegł do brunetki,chwycił ją za rękę i odszedł na pewną odległość.
-czemu nie odpisałeś?Martwiłam się Henry..znaczy Harry.-zaczęła nawijać
-wooow.. jesteśmy razem pełne trzy tygodnie a moja dziewczyna myli moje imię?
-oj tam-zachichotała-idziemy na zakupy?
-eem..pewnie..tylko może za jakieś 2-3 godziny co?za ładnie wyglądasz,muszę się przebrać i ogarnąć.a powiedz mi skarbie czemu tak wcześnie dziś wstałaś?
-tak jakoś.do zobaczenia.-pocałowała go namiętnie,chcąc,by Becky to widziała,
ale ona już odeszła. Styles poczekał aż jego dziewczyna odejdzie a sam poszedł jej szukać.
Znalazł po 20 minutach
-sory,naprawdę przepraszam..
-nie masz za co
-nie wiedziałem,że ona przyjdzie..
-co to..przepraszam.Kto to był?
-aktorka.rozkręca się dopiero..
-nie mów jej że poszukuję aktorów-zaśmiała się cicho
-chodź.pójdziemy uczcić twoje wyniki..
-masz dziewczynę
-moja dziewczyna myli moje imię z jakimś frajerem,wale głową w ścianę po godzinie "rozmowy"..dlatego często chodzimy na zakupy
- i zapewne ty za to płacisz.?
-taa..to co miała dziś na sobie,wszystko,pewnie nawet bieliznę,kupiliśmy dwa dni temu..
-kochasz ją?
-ee..nie.nigdy się jeszcze nie zakochałem..
-nigdy nie zrozumiem facetów.I nie jesteś jedyny..kocham tylko swoją mamę i braciszka
-mamę i siostrzyczkę. No i chłopaków,ale to raczej nie tego rodzaju miłości szukam..A Victoria..to bardziej interes niż związek.I ja i ona zyskujemy rozgłos dzięki temu,że publicznie się przytulamy.Dla mnie standard,ciągle chodzę z dziewczynami tylko dla rozgłosu..zwykle nie dłużej niż miesiąc..
-rozgłos.dla pieniędzy?bezsens..niektórzy ludzie ciężko pracują i nie mają a tu proszę..
-ona chce się wybić..o mnie piszą ciągle,zwykle bzdury,ale cóż.. ale tak jedziesz..o co chodzi?
-nie nic..muszę iść..-odwróciła  się i poszła szybkim krokiem.
-spotkamy się jeszcze?
-nie wiem Harry..ja i ty to dwa inne światy..
-Becky..
-czemu ci tak zależy?
-bo jesteś pierwszą dziewczyną jaką poznałem od roku i nie mam ochoty wbić sobie drewnianego kołka w serce gdy cię słucham..
-bo mnie nie znasz.możesz mnie odprowadzić,jeżeli chcesz..
-a jak mam cię poznać skoro ciągle mi znikasz?
-a musisz?
-chce
-mój tata zginął w wojnie,mam brata,który ma 7 lat,nie wie o co chodzi.Mama pracuje w warzywniaku,pomagam jej.nie mamy dużo pieniędzy.
-ale.. w ogóle bym nie pomyślał..wyglądasz..bo..
-otrzymałam stypendium,bez niego nawet nie myślałabym żeby iść na studia.Ciesze się jak dziewczynka jesli raz na pół roku idę do centrum handlowego.W lumpeksach da się ubrać.I nadal chcesz się ze mną
spotykać?
-..

środa, 10 kwietnia 2013

dziesięć ♥

-Nie w szkole.?
-nie.
-gdzie się wybierasz.? - Hazz zdziwiony nie wiedział o co chodzi, gdy zobaczył siostrę, która się pakowała.
-jadę na wycieczkę szkolną. Odpoczniesz ode mnie tydzień i może ta aura zniknie.
-przestań..słuchaj Mel, ja cię strasznie przepraszam.
-za?
-zamiast wspierać cię po tym, co się stało to ja wiecznie na ciebie krzyczę i wszystko mi nie pasuje. Ale zrozum,dla mnie jesteś jeszcze taką malutką siostrzyczką..
-odpuścisz z Niallem.?
-..Ale jesteś pewna, że go kochasz?
-zdajesz sobie sprawę ile razy wychodziła w nocy z łóżka, by móc go chociaż przytulić?nawet nie wiesz, ile razy nas przyłapałeś, ale dzięki Louisowi nawet tego nie pamiętasz..
-LOUUUUUUUUIS.!!!!!!!!!!!
-nie ma go..
-aa..to wydrę się później. A mnie kosias.?- spojrzał na nią słodko na co ze śmiechem go przytuliła
-głupek.
-przepraszam..
-wiesz,że zawsze z tobą będę.. ale nie teraz.-wybiegła do Horana podśpiewującego sobie Stereo Heart,rzuciła się na niego i przy Hazzie pocałowała
-przepraszam..-Styles powtórzył to samo gdy już podszedł do Blondasa. A ten odłożył brunetkę na ziemię
-jak będziesz mnie chciał kiedyś rzucić o ścianę to mnie idioto ostrzeż to se poduszki założę bo spać nie mogę.
-wiem,głupi jestem.. ale tylko jej coś zrobisz a polecisz jeszcze raz, tym razem przez okno.
-prędzej zobaczę smerfa przechadzającego się po domu niż..-w tym momencie wszedł do nich Louis,cały niebieski-wiesz co? w sumie dobra,sam ci jeszcze jak coś okno otworze..
Za Niallem weszła również Jessi, również w niebieskiej farbie
-chłopaki.! niech no ja was przytulę..-rozłożyła ręce ze śmiechem a Blondas zakrył usta ręką i zwrócił się do Loczka
-Harry,ja mam omamy. Widzę dwa smerfy w moim pokoju..jak teraz jeszcze pojawi się Gargamel i Klakier tooo..-w drzwiach pojawił się Liam cały od czarnego smogu jakby przezył wybuch. Na rękach miał rudego kota-ja śnie..weź mnie uszczypnij.!
Mel to zrobiła, a on podszedł do Payna i go dotknął po czym krzyknął głośno
-aaaa.! zgiń, przepadnij zmoro nieczysta.!
-graliśmy teatrzyk na ulicy-zaśmiał się-Louisa pomysł
-ja wiedziałem..na taki pomysł tylko Tommo mógł wpaść.-Hazz pogładził policzek przyjaciela-koooooooooteeeeeeek.!- wydarł się  i przejął futrzaka od Liama, gdy wszedł Zayn..w białych ciuchach i żółtej peruce. Tym razem Loczek krzyknał - aaaaa.! zgiń,przepadnij kobieto brzydka.!
-smerfeeetka.!-wykrzyknęła Mel i do niego podbiegła ze śmiechem. Hazz znany z tego, że lubi ładne dziewczyny tak się wystraszył, że padł w ramiona Tomlinsona.
-ale..ale czemu ona jest Osiłkiem a ty Smerfetką.?to nielogiczne.!
-ciiiiś, Harry, ciiiś...haha
-dzięki,nigdy nie pójdę na randkę z blondynką..
Po całym dniu wygłupów wszyscy zasnęli. Niall i Melanie w jego pokoju,Lou na Harrym na kanapie w salonie,Jess na Lou a Zayn wtulony w Liama na fotelu.



wtorek, 26 marca 2013

dziewięć ♥


Harrego następnego dnia bolała głowa, nie mógł zawieść swojej siostry do szkoły i SAM, OSOBIŚCIE zaproponował, by Niall ją podrzucił. Jak tu się kłócić, zaraz wzięła plecak i z Horankiem pojechała do szkoły. Gdy blondasek wrócił z zakupów Louis krzątał się po domu w białej koszuli, miętowych rurkach i czerwonym szaliku.
-wychodzisz gdzieś?
-yeeah.Jessie przyjeżdża,pamiętasz ją.?przedstawiałem wam ją w xfactorze.Nazywaliśmy ją  Little J bo była od nas spooooro niższa.
-aaaa,mały karzełek.haha
-doookładnie.ale ponoć straaasznie wyładniała,czaisz bazę nie.?
-bierz się za nią.Ona w twoim wieku nie.?
-jest caaały rok młodsza ode mnie.urodziła się dwie minuty po północy w sylwestra.haha
-leć.
-pogrzało cię.?! jestem głodny-zaczął buszować po siatkach i włożył sobie parówkę w usta. Oh God,Louis Tomlinson z parówką w ustach,wyobraźcie sobie,jak to musiało wyglądać..dodatkowo przyszedł Zayn,cały w skowronkach
-siema,siema.
-a tobie co.?-spytali obaj
-Lou wyjmij parówkę z buźki jak do mnie mówisz,czuję się niezręcznie..ech..miłość jest piękna-zaśmiał się i siadł na krzesło
-Zayn.-Tomlinsn wyjął parówkę z ust i chwycił ją w rękę.. tak zwane If You Know What I Mean,jak to wygląda..-rozmawialiśmy o tym.Miłość to uczucie,którą obdarzasz drugą osobe..twoje odbicie w lustrze się nie liczy..
-Louis..parówkaaaa....
-sorki.-roześmiał się niewinnie i odłożył kiełbaskę.-no mów..albo ktoś zrobił ci meeega dobrze,albo popijałeś znów wódkę szampanem..
-ół roku temu poznałem dziewczynę:Rose.. no i wczoraj się całowaliśmy.
-szczęśćia.ale powiem ci,żee..
-żee...?
-ale co.?
-chciałeś coś powiedzieć..
-nie przypominam sobie, żeby zaistniała taka sytuacja
-no przed chwilą zaistniała.
-dlaczego kłamiesz.?
-nie kłamie.chciałeś coś powidzieć.
-łżesz jak pies,nic nie chciałem powiedzieć.
-to dlaczego powiedziałeś "żeee.." ?
-bo chciałem coś powiedzieć,ale brutalnie mi przerwałeś pytając co chciałem powiedzieć.
-............ face palm.
-nieważne. miałeś na sobie wtedy coś czarnego.?
-noo...koszulkę.
-powodzenia.chociaż może jeśli się pocałowaliście pierwszy raz zanim zostaliście parą to może nie.bo jest takie powiedzenie,że jeśli przy pierwszym pocałunku pary..ech..no..wytłumacze na przykładzie.Jesli Niall najpierw spytał dziewczynę o bycie razem,a dopiero potem pierwszy raz polecieli by w ślinę,a on miał na sobie coś czarnego to probemy w związku
-głupie zabobony z ciasteczka z wróżbą.
-eeeeeej.! powiedziały, że jestem człowiekiem łączącym w sobie serce,urodę i niezwykłą mądrowatość.
-...tsaaa...ciasteczka się na pewno nie myląą...
-By The Way. Niall miał na sobie czarne bokserki i co.? musieli zerwać z Mel..
-zerwaliście.?
-n..-Horan chciał cośpowiedzieć,ale Lou "przypadkowo" kopnął w jego krzesło-ta..zerwaliśmy..
-szkoda,kibicowałem wam..-Lou na te słowa Zayna pokręcil głową z dezaprobatą.
-umowa to umowa. A Mel ma zostać tu,mi natomiast zostanie 68 kresek na ręku..tle ile dni jej nie widziałem..
-racja..to było straszne.. ugh..
-bliny zejdą.Za to plecy od furii Stylesa nadal bolą.
-może idź do..
-lekarza.? co mu powiem.? "dzień dobry,kumpel mną rzucał o ścianę przez dwa miesiące,plecy mnie bolą,zapisze mi pan coś.?" w dupie z tym.No Malik,miłość jest piękna,ale przynosi ból.
-cicho.narazie jest piękna.hahah
Louis..jakim on sposobem wyjął komórke Zayna z jego kieszeni,nikt się nie dowie.Paróweczka w buźkę i czytał sms siedząc na blacie.
-pfhahahahhahahahahahah.! ja sikaaaam.! ona cię pocałowała a potem przep..prze..przeprosiła.?ugryzła cię może.?
-oddaj.!-wyrwał mu telefon  ten wyjął sobie Horana
-twoja mam pyta kiedy do niej wpadniesz.
-odpisz, że niedługo.
-a Mel boli brzuch i masz po nią przyjechać do szkoły.idę oddać komórki chłopakom.
-jak ty je..
-NINJAAAAAAA.! -odłożył smartphona blondasa,rozdał telefony zespołowi i wyszedł.Niall pojechał po swoją dziewczynę.
-Niall.! mam świetny pomysł.wyjedźmy gdzies na tydzień..
-harry nas zabije..
-moja klasa wyjeżdża na tydzień na jakąś wycieczkę szkolną.powiem mu, że jadę a ty ścienisz, że jedziesz do rodziców..
-Melanie,nie wiem czy to dobry pom..
-widziy się tylko godzinę dziennie.nie możemy się anwet dotknąć, bo harry jest gdzies blisko.między mną a nim jest tak napięta atmosfera, że brakuje miejsca na tlen.podjęłam decyzję.wyjeżdżam.Z tobą lub zabiorę Louisa,on się zgodzi..
-pojadę. gdzie chcesz.?
-obojętnie.byle z tobą..
-kocham cię.-szepnął jej do ucha i objął.
-też cię kocham.imożemy jechać do ciebie,zawsze chciałam zobaczyc Irlandię,no i poznam twoich rodziców.
-jak sobie życzysz królewno.


_____________________________
Od Autorek:
Postać Jessie możecie oblukać w zakładce "Bohaterowie"
zapraszamy też do zadawania pytań bohaterom opowiadania w zakładce "Pytania do bohaterów"
:)

środa, 20 marca 2013

osiem ♥


Ona wróciła z Niallem. Gdy już byli w domu, był tam tylko Louis. Chodził z pomarańczą, śpiewając do perfum.
Gdy ich zobaczył, stanął i wyszczerzył ząbki.
- Pomarańczkę?
- No skoro chcesz, to biorę.
- A ty nie wychodziłaś z Harrym?
- Wychodziłam…
- Aa... spoko. Jak coś to jestem tu sam więc się nie krępujcie, nie?- poruszył zabawnie brwiami i wrócił do śpiewania.
Zayn miał się dzisiaj znów spotkać z Rose. Niestety nie mieli pomysłu na tę „randkę”, więc tylko chodzili po mieście. On już po chwili splótł ich palce ,na co ona spojrzała z uśmiechem. Po kilkunastu minutach chodzili po Londynie i śmieli się niewiadomo z czego. Nagle ona, w przypływie emocji...pocałowała go. A ten idiota najpierw stał jak słup soli bez ruchu. Dopiero potem chwycił ją w biodrach i odwzajemnił pocałunek. Rose, gdy zdała sobie sprawę z tego co robi, oderwała się.
- O Boże... przepraszam.
- Szkoda…-zrobił smutną minkę ze śmiechem
- Czemu szkoda?
- Nie spotkałem się jeszcze z przeprosinami za pocałunek...i to odwzajemniony.
- To było w przypływie emocji.
Długowłosa, ciemna brunetka usiadła na ławce w parku, na której siedział Harry. Ubrana dosyć elegancko. Zdjęła szpilki i syknęła.
- Głupie buty.
- Bywają wygodne, źle dobrałaś obcas.-zaśmiał się cicho.
- Preferuję trampki.
- Mądrze. Szpilki są dla świrów, którzy, żeby z lenistwa gdzieś nie iść skręcają sobie kostki. Jak ja.
- Naprawdę? -zaśmiała się melodyjne.
- Serio. Mam 5 par w szafie.
- Cholerstwo-wyjęła z torby trampki i je założyła.
- A ten…spódnica, biała koszula i kok…to ma pasować do trampek twoim zdaniem?
- Nie założę już tamtego.-rozpuściła włosy i podkasała rękawy.-egzaminy.
- Zzz...? Wiesz, specjalnie się nie orientuję. Jedyne egzaminy jakie robiłem ostatnio to test IQ.
- Jak masz na imię?
 -Harold Styles, dla przyjaciół Harry, ewentualnie loczek lub Hazza.
- No więc Haroldzie, jestem Becky. -zaśmiała się
- Przejdźmy na wersje dla przyjaciół. Haroldem będę za jakieś 50 lat.
- Studiuje reżyserie, dziś pisałam ostatnie egzaminy z angielskiego.
- Pf...to bym zdał. Angielski znam od trzeciego roku życia, więc...
- No tak. Dobra, nie zanudzam. Fajnie było pogadać.
- No ej...to ja Ci się zwierzam, że noszę szpilki a ty mnie zostawiasz bez możliwości kontaktu? Czekaj, jak ja ci film skrytykuje...
- Jak zdam.-zaśmiała się-może się jeszcze kiedyś spotkamy.
- Dobrze, zatem do zobaczenia 32 dnia 13 miesiąca o godzinie 25:60, bo wtedy spotkamy się całkiem przypadkowo. Do tego czasu...uszanowanie.-ukłonił się jak typowy starszy dżentelmen i powoli odszedł. Wrócił do domu ,gdzie Mel leżała na jego łóżku i czytała magazyn. Usiadł do niej i pogładził jej plecy.
- Skończmy już co? Nie widziałem cię dwa miesiące, bałem się. Nie chce teraz napiętej atmosfery…
- To nie wyżywaj się na mnie i na Niallu.
- Nie wyżywam się na tobie...
- Nie pozwalasz mi z nim być. Tym się na mnie wyżywasz… wiem, umowa.
- W tym momencie próbujesz wjechać na moje sumienie.
- I tak się nie poddam.
- Poddasz się.
- Nie. Zobaczymy, jak ty kogoś znajdziesz.
- Ja to ja. Mam dziewczynę co miesiąc. Wiesz czemu? Bo nigdy się nie zakochałem. Nigdy!
- To, że ty nie, nie znaczy, że ja nie mogę.
- Chciałem przez to powiedzieć, że czasem coś się nam tylko wydaje miłością.
- Nie dajesz mi tego sprawdzić, nie mogę z nim nawet wyjść.
- Nie zmienię zdania.-rzucił marynarkę i poszedł do salonu, gdzie panowała radosna atmosfera. Lou ujeżdżał Zayna, który zabrał mu szelki a Liam dźgał Nialla w biodro. Horan wybuchł śmiechem.
- Nie tykaj…
- Ja mam dzień wspak.
- Tykaj.
- No skoro nalegasz .Do głowy by mi nie przyszło, by odmawiać ci przyjemności.-zaśmiał się głośno i powrócił do czynności. Na koniec mooooocno go przytulił.

sobota, 2 marca 2013

siedem ♥


"Człowiek nie może żyć bez miłości."


- Oh... tyle, że ja nie chce się ukrywać…
- Na razie musisz. Ty chodź ze mną, pogadamy sobie, a tego faceta zabiorę do łóżeczka i jutro wmówię mu, że to był sen.-zaśmiał się cicho i za nogi pociągnął loczka do pokoju.-jeśli twój brat jakiś cudem się obudzi to przyszłaś do mnie z bólem brzucha, jasne?
- Ok
- Jak długo trwa to wszystko z Niallem?
- Jeszcze przed tym… wiesz.
- Czyli jak on was w pokoju przyłapał to już byliście razem tak?
- To było tydzień po tym, jak mnie spytał.
- Horan się spytał?
- Nie rozumiem was. Co do cholery wam przeszkadza, że jesteśmy razem?
- Harry, zanim się tu wprowadziłaś, surowo zakazał nam do Ciebie zarywać. Mamy umowę, że nie zarywamy do sióstr pozostałych. Horan złamał tą zasadę.
- Super. Po prostu zajebiście. Po co ja tu w ogóle przyjeżdżałam?
- Spokój. Ja pierdole, nikt mi nigdy nie da skończyć... -założył ręce i wyjął sobie marchewkę z szuflady a ona poszła w jego ślady.
- Kończ.
- Po wypadku twoich rodziców Harry stał się jedynym facetem w twoim życiu. Przyzwyczaił się, że to on jest najważniejszą osobą. Tak pilnował, żeby żaden z nas nie był dla ciebie kimś więcej niż przyjacielem, bo to zagraża jego pozycji. Woooow... a Malik mówi, że Bóg mnie opuścił, gdy dowiedział się, że jednak nie udaję głupiego.
- Mam 17 lat do cholery. Niech da mi żyć.
- Mel zrozum, z chwilą w której zginęli wasi rodzice tylko ty mu zostałaś! On to robi nieświadomie, bo na pewno nie chce dla ciebie źle. Zgrywa twardego ale on jeszcze nie doszedł do siebie i nie potrafi dzielić się jedyną osobą, która mu została.
- Nie zginęli tylko Ci skurwysyni ich zabili
- Na jedno wychodzi, Melanie, ich nie ma a doskonale wiesz, że był mocno przywiązany do mamy. Ty też…
- Harry tak bardzo mi ich przypomina... -spuściła głowę i uroniła kilka łez a on ją przytulił.
 - Wiem, że głupio się zachowuje, ale on tylko dowodzi ,że sobie nie radzi. Jak zniknęłaś myślałem, że się utopi w łyżce wody.
- Największy koszmar życia…
- Nic więcej cię nie spotka. Harry jutro oberwie ode mnie w pysk, jeśli was zobaczy i będzie miał coś do powiedzenia. Obwiniał wszystkich, najbardziej siebie, ale odreagowywał to na Horanie, ciągle ich rozdzielaliśmy, bo znając loczka i jego furię to mógł go zabić.
- Jutro wyjdę gdzieś z Harrym… pośmiejemy się, pogadamy. Dziękuję Loui i dobranoc.-pocałowała go w policzek i poszła do pokoju brata.
Następnego dnia od samego rana Lou z udawaną powagą grał adwokata blondyna i ochrzaniał Hazze za wchodzenie nocą do pokoju Horana. Melanie im przerwała, posłała wdzięczny uśmiech do Louisa i wyciągnęła loczka na dwór
- Ale ja śniadania nie zjadłem…
- Zjesz później.-uśmiechnęła się.
Poszli do studia nagraniowego.
- A tu po co?
- Nagramy piosenkę, co Ty na to?
- Mel, kochana, masz gorączkę? Pokaż.-przystawił jej dłoń do czoła.
- Nie, nie mam gorączki.
- Emm... no dobra, ale co nagrywamy?
- Coś mojego. Wczoraj napisałam.
- Ahhaaa....-wczytał się w tekst a ona zagryzła wargę. To miała być taka rozmowa z nim. Piosenka była o zakazanej miłości .Zaczęli śpiewać. Styles wszedł w jej śpiew swoim pięknym, głębokim, ochrypniętym wokalem, który w balladach powodował kruszenie skał.
- Ładne. A Ty masz głos, co mi chrzanisz?- zaśmiał się i ją szturchnął.
- Tak, tak. Hazz, jesteś najlepszym bratem na świecie.
- No ba! Hahaha…
- Ja tu próbuję być poważna a ty się nabijasz-zaśmiała się głośno i przytuliła do niego.
 - Pfhahaha...weź bo zaraz spadnę. A Ty ze mną.
- Głupi jesteś.
- To się do mnie nie odzywaj.- założył ręce i odwrócił się do niej plecami z uniesioną w górę głową. Miał słuchawki, więc krzyknęła do mikrofonu „kocham Cię!” a ten pisnął, złapał się za nie i padł ze swojego krzesła
- Zamorduje Cię!- zaraz wstał, zamknął ją w ramionach i zaczął łaskotać. Próbowała się uwolnić ,ale na darmo.
- P-p...przestań.
- Niee...
- Taak.
Zaśmiał się głośno, chwycił ją na ręce i kontynuował.
- Harry noo!- prosiła między salwami śmiechu
- No już bo się posikasz.
- Ale śmieszne.-prychnęła a Hazz podrzucił ją kilka razy w górę- chodźmy na pizze
- Yeeey! Śniadanie, nareszcie! -poszli oboje do pizzerii i zamówili po jednej na łebka. Tą samą.
- Przerażasz mnie...
- Co?
- Ja się ciebie nawet wyrzec nie mogę, za bardzo jesteś podobna. Idziemy już?
- Chciałam z tobą jeszcze porozmawiać…
- Oho... robi się poważnie.
- Pewnie wiesz o KIM chce pogadać. -złapała go za rękę- czemu nie zgadzasz się na mnie i na Nialla?
- Czyli po to był dzisiejszy dzień, ta piosenka, ten „najlepszy brat na świecie”…ta cała szopka tak?
- Nie, nie i nie. Dawno nie spędzaliśmy razem czasu. Ale proszę, wytłumacz mi to.
- Już od dawna mamy umowę, że nie wiążemy się z siostrami pozostałych. Horan złamał tą zasadę.
- Było od razu mówić, ograniczyłabym się do znania ich imion. Harry śpiewałeś dziś „miłość nie wybiera” Ja trafiłam na Nialla.
- Nieważne co śpiewałem. Nawet jeśli bym mu odpuścił tą cholerną zasadę... nie, nie i w ogóle nie ma mowy.
- Czemu mi to robisz?
- Jesteś od niego młodsza prawie 4 lata. Znajdziesz sobie kogoś innego.
- Nie rozumiesz, że jestem zakochana?
- Masz 16 lat. Jesteś praktycznie dzieckiem. Miłość łatwo pomylić z zauroczeniem.
- Przeżyłam więcej niż nie jeden 20-latek.
- Bo nie każda nastolatka ma ojca IDIOTĘ, który się zapożycza na kilkanaście milionów do cholery!
- ...
- Koniec rozmowy, ja wychodzę. -rzucił banknot na stolik, wstał- „miłość nie wybiera” ale często bywa ślepa i zamiast miłości przynosi ból- i wyszedł.


sobota, 23 lutego 2013

sześć ♥


Melanie leżała skulona w kącie, drżąc z zimna. Pzed wejściem była już policja. Styles ostrożnie położył walizkę na krzesło.. i wtedy wpadli saperzy, szybko zgarnęli porywaczy a Hazz doskoczył do sojej siostry, delikatnie odkleił jej taśmę, rozwiązał dłonie i nogi i otulił swoją bluzą.
-cześć kocie.  karetka już jedzie.
-bb-oje się..-szepnęła i mocno się w niego wtuliła
-no już, słoneczko.. jesteś bezpieczna.nic ci nie nie grozi. nie dam cię więcej skrzywdzić.
-jj-a nie chcę do szpitala- powiedziała cicho gdy usłyszała dźwięk karetki.
-skarbku musisz. trzeba zobaczyć ic nic ci nie jest. pojadę z tobą.-pocałował siostrę w głowę i na rękach wyniósł z kantora.
*10 minut później. szpital*
-Harry... zadzwoń po Nialla-szepnęła gdy siedział obok jej łóżka. Styles za nic nie chciał dzwonić ale ze względu na nią po chwili wyciągnął telefon.- jeszcze się nie pogodziliście.?
-skłamał mi prosto w oczy gdy pytałem czy coś was łączy. oboje skłamaliście.. jak zniknęłaś chciałem go zabić..i pare razy byłem już blisko ale skończyło się obiciami i siniakami..
-wiesz co Harry.? naprawdę cię nie rozumiem.co ci przeszkadza, że jesteśmy razem.?
-dużo. nie będę o tym rozmawiał.-zauważył jak Niall już wchodzi, więc wyszedł. Melanie spojrzała na niego ze łzami w oczach, a gdy usiadł złapała jeo dłoń i mocno zacisnęła.
-Niall.. ja Cię kocham..
-skarbku, nie mów tak.. on ci wyśle do ciotki a ja umrę albo z jego ręki.. albo z tęsknoty..
-niech wysyła. ciotka o pikuś z tym co przeżyłam..- objęła go mocno zalana łzami. nic ne opisze jej strachu.
-ale ja cię nie puszczę rozumiesz.? masz zostać u nas. każdy dzień, którego cię  nie widziałem był dla mnie niczym.serce pękało mi na milion kawałków gdy widziałem co oni ci zrobili. nie zostawisz mnie tez, nie możesz..
-dopilnuję, żeby Harry ci nc nie robił.- wybuchła płaczem, a on ocierał jej słone łzy.
-Melanie, sokojnie. no już, kochanie..- obejrzał się czy Stylesa nie ma i musnął jej usta
-czemu mnie to spotyka.? najpierw rodzice, którzy jak się okazało nie zginęli w wypadku tylko z rąk tych idiotów,przechodziłam męczarnie a teraz nie mogę być z osobą, którą kocham. 
Do domu wróciła po paru dniach. z Horanem przy Harrym nawet się do siebie nie odzywali. Mel któregoś dnia tak zatęskniła za dotykiem ukochanego, że po raz kolejny wykradła się o 3 nocy po cichu do pokoju Nialla.
-hej..
-cześć.. chodź tu.-okrył kołdrę a brunetka zaraz się do niego przytuliła.
-tęskniłam za tobą..
-jak się czujesz.?
-teraz lepiej..- wyszeptała i złączyła ich wargi. Harry się przebudził, zauważył, że nie ma jego siostry i od razu poszedł do pokoju Horana, w którym para się całowała. Melanie już się chciała tłumaczyć gdy nagle dało się usłyszeć huk i Styles padł na ziemię nieprzytomny. Za nim stał... Louis.
-oo... siemaaaa.! - pomachał do nich wesoło z..patelnią w ręku-patelnia broń kobieca.wstaję, patrzę na zegar, myśle "kurdee.. trzecia w nocy a ja mam ochotę na jajecznicę na boczku" no to wyszedłem.. coś wam kiepsko wychodzi to ukrywanie się, serio..

sobota, 16 lutego 2013

pięć ♥


Koło południa pokazali się je porywacze. Było ich czterech. Jeden usiadł na krześle naprzeciw niej i zaśmiał się bezczelnie.
- Dobra mała. Odkleimy ci buźkę a ty cicho, Słuchasz i odpowiadasz na pytania. Melanie Styles, tak? Twoi rodzice zginęli w „wypadku” samochodowym tak? - kiwnęła głową- otóż nie kochanie. Twój tatuś pożyczył od nas sporą sumkę i jakoś nie śpieszyło mu się, żeby oddać... ostrzegliśmy raz, drugi... aż, a to ci nieszczęście, musieliśmy go ukarać. Oczywiście przed śmiercią obiecałem mu, że zajmę się jego córeczką. Ale kasy jak nie było tak nie ma, aż tu nagle... wiesz, jak odzyskamy naszą kasę?- zaprzeczyła głową przerażona- twój braciszek nam ją przyniesie. Wraz z odsetkami. oczywiście,  jeśli będzie go stać. Jeśli nie, to bardzo szybko dołączy do swoich rodziców, a ty to zobaczysz... ale ponieważ cię polubiliśmy to posiedzisz tu z nami trochę a potem wykonamy ładny filmik i zobaczy go twój brat.- skuliła się jeszcze bardziej w kącie pomieszczenia i załkała cicho.- a póki co uspokoimy chłopaczka, który jest święcie przekonany, że jest ktoś, kto może być zaplątany w to zniknięcie. Kojarzysz? Blondynek. Taaa... twój brat ma słabe nerwy, ciekawe co mu zrobi...
- Wypuść mnie!
- Mówiłem, że masz być cicho!
Harry dostał „od niej” sms’a, że nie chce go widzieć i zostaje u koleżanki na kilka dni, a jej telefon został potem wyłączony. Hazz obdzwonił wszystkich ze szkoły i Holmes Chapel, ale nikt jej nie widział. Przez kolejnych parę dni był na skraju załamania. 



The Mirror:
“Melanie Styles porwana!”

The Time:
”Koniec One Direction?!
Między członkami brytyjskiego zespołu One Direction- Harrym Stylesem i Niallem Horanem dochodzi do ostrych spięć. Wzajemna wrogość udziela się też reszcie. Czy to już koniec kariery boybandu?”

Dla Mel każdy dzień był męka. Po około tygodniu katowania i głodzenia pojawił się znak dla loczka w postaci mms’a ze zdjęciem siostry. Lekko pobita, związana, w podartych ubraniach. Telefon po raz kolejny wyłączono. Po kolejnym miesiącu każdy jej dzień wyglądał tak samo: pobudka, jedzenie w ilości głodowej, potem zostawała sama, potem przychodził jeden z porywaczy i z nią „rozmawiał” a gdy zrobiła coś nie tak, otrzymywała siarczysty policzek. Dopiero dwa miesiące później Harry dostał filmik, na którym cały czas okazywana była wychudzona, wychłodzona i blada siostra a porywacz mówił ile trzeba przynieść kasy i gdzie je wręczyć. Standardowo telefon wyłączony. Styles nie wiedział, czy na pewno odzyska siostrę, ale jej widok na filmiku tak go przeraził, że musiał działać. Kasa była wręcz niemożliwa ale zgromadził sumę. Do materiałów o Mel szybko dołączyło też nagranie z jej płaczem i ostatnimi siłami do krzyku. Potem straciła głos i jej jedyną reakcją na to, co zadawali jej porywacze był płacz i ciche jęki. Hazz miał już jechać w umówione miejsce, ale oprzytomniał. Zadzwonił na policję, omówili plan i dopiero wtedy ruszył w stronę lasu…




sobota, 9 lutego 2013

cztery ♥


Liam miał z mulata taką bekę, że przez przypadek przewrócił manekina. Zaraz go chwycił, a raczej jego szczątki i w przymierzalni rozpoczął naprawę. Niall i Melanie w sobotę wybrali się do kina. Dziewczyna oznajmiła wprost swojemu bratu, że wychodzi z blondynem na co ten się zdenerwował, ale nie obchodziło jej to. Na tej „randce” Horan spytał się brunetki, czy chce z nim być. Dziewczyna bez zastanowienia się zgodziła i właśnie wtedy ich usta spotkały się po raz pierwszy w namiętnym pocałunku.
- Harry nie może wiedzieć.- szepnęła, gdy ich czoła się stykały. Harry po ich powrocie niemal zabił blondyna wzrokiem a do siostry nawet się nie odezwał. Mel i tego dnia spała z bratem, ale koło 5 rano cicho wymknęła się i poszła do pokoju Horana. Niall mocno ją przytulił, pocałował i spali dalej razem.
Tydzień później Styles przyłapał ich na całowaniu się po tym jak wparował do pokoju Niallera. Zdenerwowanie to za mało powiedziane, dostał szału.
- Co to ma kurwa być?!
- Harry..- Mel podeszła do niego i położyła mu dłoń na ramieniu.- uspokój się.
- Nie ma żadnego uspokój się! Nie dość jasno się wyraziłem?! Widocznie nie, skoro wchodzę do kumpla i widzę, jak liże się z moją siostrą!
- A to ja nie mam prawa głosu? Mam być twoją laleczką, którą ustawiasz? Nie mam prawa do szczęścia? Powinieneś się cieszyć, a nie mi to utrudniać.
Do pokoju zaraz zbiegli się pozostali, a Harry nawet na chwilę nie zmienił tonu.
- Przyłapię was jeszcze raz, to mieszkasz z ciotką, a Ty.. -spojrzał na Horana- chociaż ją dotknij, a nie zawaham się obić ci tej irlandzkiej gęby- wysyczał wściekle i wyszedł z pokoju trącając przy tym Liama. Melanie spojrzała na wszystkich z przerażeniem i wybiegła z pokoju. Horan wyrzucił chłopaków i się zamknął. Miał burzę w głowie, doskonale wiedział, że Styles nie żartuje. Miał gdzieś, że mógł go pobić ale wiedział, że Mel nienawidzi ciotki i byłby to dla niej koszmar.
Następnego dnia Mel specjalnie wstała wyjątkowo wcześnie i została na dodatkowych zajęciach w szkole. Gdy wracała było strasznie ciemno. Nagle zatrzymał się czarny samochód i siłą została wepchnięta do środka. Zaklejono jej usta, zawiązano oczy a ktoś trzymał ją mocno za nadgarstki. Horan nie chciał się pokazywać Hazzie więc wrócił późno. Stylesa ogarnęła furia po prawie 100 nieodebranych połączeniach. Był pewny, że byli razem. Gdy blondyn wrócił Harry przycisnął go do ściany że Horan cudem nie doznał złamania kręgosłupa.
- GDZIE ONA JEST?!
- Melanie? Nie widziałem jej od wczorajszej kłótni, przysięgam.
- Nie leć ze mną w kulki popierdoleńcu. Moja cierpliwość się skończyła.- loczek przywalił blondynem kolejny raz, mocniej.
- Ogarnij się idioto! Skoro mówię, że nie wiem, gdzie jest to nie wiem!
- To co ją krasnoludki na kolację zaprosiły?! Skończyła zajęcia, jakoś dziwne, że ani ty ani ona nie odbieraliście, no kurwa nie ma co..
- Dla twojej wiadomości mój telefon leży rozładowany w pokoju. To się leczy Styles.- odepchnął go i trzasnął drzwiami swojego pokoju. Harry nie wytrzymał i tak przywalił w ścianę, że cienkie fundamenty nie wytrzymały. Mel w tym czasie została przewieziona do obskurnego opuszczonego kantora w środku lasu i tam zakneblowana. Zdezorientowana nie wiedziała co się dzieje. Z rana wybudzona plaskaczem w twarz zerwano jej taśmę z ust i jakiś facet "nakarmił" ją jogurtem. Potem znów ją związano i została sama…

The Time:
„Melanie Styles, siostra jednego z członków popularnego zespołu, zaginęła!
Brunetka była ostatni raz widziana wieczorem 28 września koło godziny 6. Potem ślad po niej zaginął...”

The Daily Mail:
„Harry Styles na skraju załamania nerwowego!”

The Mirror:
“Niall Horan pobity! Ostatnio na próbie zespołu One Direction, jeden z jego członków- Niall Horan podczas czekania na stylistkę z jego koszulką został sfotografowany od tyłu. Chłopak ma liczne stłuczenia i zadrapania na plecach. Czyżby wynik działań psychofanów?”



sobota, 2 lutego 2013

trzy ♥


Następny dzień był pracowity dla chłopaków. Po południu wrócili wyczerpani i jeden na drugim położyli się na kanapie w salonie. Gdy weszła Melanie wszyscy, prócz podstawy budowli czyli Louisa, wylądowali na podłodze, a Tommo zaczął się z nich lać.
- A im co? 
- Aniołki grzecznie spały, ale „kto broi ten się boi” i runęły ze strachu przed trzaskiem.
- Co dziś robiliście?
- Latałem bez koszulki,
 - Przeglądałem się w obiektywie kamery przed wywiadem, 
- Opierdzielałem gościa z bufetu za podanie mi zupy z ŁYŻKĄ.
- Jeździłem na kanapie po garderobie.
- Dostałem mandat za kradzież pączka z maski radiowozu policji..- zakończył Horan a Mel wybuchła śmiechem.
- Fajnie wam.
- Nauczyłem się, że muszę patrzeć komu i na czym daję autograf..
- Dlaczego?
- Bo podpisałem policjantowi ten mandat. Ale się zdziwił jak mu serce na końcu narysowałem..- wzdrygnął się a pozostali nie wytrzymywali ze śmiechu.
- A jeszcze dziwniejsze miejsce podpisania?
- Widziałem różowy świstek i tyle. Dopiero jak przeczytałem paragraf o kradzieży to zobaczyłem dość dużego faceta w mundurze..
-Czekaj.. ja nie mam waszych autografów. Też chcę.
-Niemożliwe. My nawet jedzenie podpisujemy. Patrz.- pomacał się po kurtce i wyjął banana z czarnym „Niall Horan <3”
- Wiesz ile dziewczyn by się o niego biło?
- No Louis i Zayn zazwyczaj.- wybuchł śmiechem i odsunął rękę od już czatującego Tomlinsona. Loczek ma największą karierę w podpisach. Gdzie on się dziewczynie nie podpisał to nie wiem.. haha.
- Dziewczyny za nim szaleją.
- Ja nie wiem czemu- Lou spojrzał krytycznie na Hazze.- siedzi takie coś cały dzień i nic nie robi, po pocztę w samych gaciach wyjdzie, po domu chodzi nago a my musimy na to patrzeć. Tatuaże na ręce, na biuście.. niedługo to se chyba na tyłku strzeli  „I’m sexy and you know it”
- Fuu… współczuję.
- Jo tam..- Loczek przewrócił oczami i usiadł na kolanach Mel.
- Wygodnie?
- Za kościsto.
- Mam nogi takie jak ty koścista dupo.- zrzuciła go z siebie i usiadła na nim.
- Ty masz fajną.- wybuchł śmiechem
- Dzięki. To jest to co chce usłyszeć.. OD WŁASNEGO BRATA.
- Taa.. lepiej się zamknę.
Przez kolejny miesiąc Niall i Melanie bardzo się do siebie zbliżyli. Wspólnie wychodzili i się wygłupiali. Dziewczyna czuła coś magicznego, gdy blondyn ją dotknął lub pocałował w policzek. Dzisiaj także wychodzili. Mel ubrała TO. Harry był poza domem z resztą, więc został tylko Lou, więc nie musiała wymyślać gdzie idą i udawać przed Hazzą, który miał jakieś dziwne aluzje w jej kierunku gdy z nim wychodziła. Razem z Niallem poszli nad rzeczkę. Horan chwilę posiedział, ale zaraz wstał i zaczął robić 'kaczki' na wodzie, a Mel zawiesiła na nim wzrok i zamyślona zdała sobie sprawę, że się jej podoba. Chwilę później oboje byli w wodzie. Dziewczyna ochlapała go lekko i tak zaczęła się wojna na wodę. Skończyło się tym, że byli cali mokrzy i brzuchy bolały ich od śmiechu. Horan padł na ziemię a gdy stanęła nad nim, podciął jej nogi, by wylądowała na nim, co skwitowała śmiechem, ale speszyła się trochę gdy byli już niebezpiecznie blisko siebie. Już zbliżył swoje usta do jej, a gdy już miały się zetknąć nagle się zatrzymał.
- Trzeba wracać..
- Tak.. 
Całą drogę spędzili w milczeniu, gdy wrócili Hazza już był. Mel wskoczyła mu na plecy
- Gdzieee byłeeeś?
- W centrum. a Ty? - zaśmiał się i przytrzymał ją za uda. Melanie wymyśliła coś na poczekaniu a on na szczęście uwierzył.
Zayn wieczorem wybrał się do klubu. sam, bo reszta nie chciała. Założył ciemne jeansy, luźną koszulkę i adidasy, spryskał się perfumami i ułożył włosy. Gdy tylko wszedł jego uwagę przykuła wysoka brunetka ubrana w krótką małą czarną. Postanowił do niej zagadać
- Siema, często tu bywasz?
- Cześć. Nie.. przyjaciółki mnie wyciągnęły i teraz gdzieś poszły..
- Wiedziałem, nie przegapiłbym takiej piękności. Jestem Zayn
- Rose..*
- Dasz się porwać na parkiet czy preferujesz soczki procentowe?
- I tak już dużo wypiłam.. - wstała z krzesła i za rękę pociągnęła go w tłum, który zmuszał do tańca bardzo blisko siebie, co Malikowi nawet odpowiadało. Ich taniec... nie da się tego określić. Z klubu wyszli o  4 nad ranem, mocno upici, ale w świetnych humorach. W lokalu włożył jej karteczkę ze swoim numerem to torebki, więc mógł się spokojnie z nią pożegnać przed jej domem i wrócił do domu.
Kolejne tygodnie przyniosły Mel więcej głupich wymówek i tłumaczeń jej powrotów z Niallem do domu. Harry niewiadomo czemu nie był zadowolony z tak bliskiej przyjaźni swojego kumpla z siostrą i otwarcie to pokazywał. Zaczęła się szkoła.
Rose nie pisała do Zayna, bo najprościej w świecie nie wiedziała nic o karteczce. Pewnego dnia Liam i Zayn weszli do sklepu, w którym pracowała. Malik za diabła nie mógł znaleźć swojego rozmiaru koszuli, która mu się podobała
- Pomóc w czymś?
- Oo... siema.
- Czeeść.
-Chcę L tego - wskazał na koszulę. Rose zakaszlała powstrzymując śmiech a stojący w zupełnie innej części sklepu Liam zaczął się śmiać jak głupi do sera.

*Postać Rose znajdziecie w bohaterach.

sobota, 26 stycznia 2013

dwa ♥


Sobotni ranek, tydzień po wprowadzeniu się Melanie.
- Haaaaaaaaaaaaarry! - Lou wbiegł jak poparzony do pokoju rodzeństwa, wparował im pod kołdrę, wgramolił między brata a siostrę i przytulił do kumpla jak mały chłopiec.
- Coo? - mruknął zaspany a Mel zaczęła dotykać go aby sprawdzić kto to.
- Ratuj przed potworem!
- Jakim potworem Lou? Jeżeli znów Niall gania Cię ze skarpetkami to wyjdź i mu przypierdol.
- To nie Niall. To jest wiele gorsze! Mogę spać z wami? Niedługo... jakąś resztę życia, chyba że wcześniej znajdę dziewczynę.
- Boże... Tomlinson, jest jeszcze noc. - odezwała się Melanie.
- Dooooobra. Jak mnie pożre to przez was! - fuknął, poszedł do kuchni po miotłę, założył durszlak na głowę, rękawice kuchenne i wrócił do pokoju. Chwilę później wszyscy usłyszeli hałas. Pokój Tomlinsona wyglądał jak po tornado. A ten miotłą zbił lampę, ramki ze zdjęciami, przewrócił stolik nocny, żyrandol poszedł na ziemię, pościel porozwalana na podłodze a ten walił tą miotłą i walił krzycząc „Giń ty pasożycie niehigieniczny!” Liam, jako Ojciec One Direction, ruszył do jego pokoju.
- Znów tu chodziła biedronka?
- A! To gada! - Tommo stojąc tyłem do Payna cofnął się aż na niego trafił. Wymacał go dokładnie- ooł…
- Tommo, rozmawialiśmy już o Twojej fobi, miałeś przychodzić do mnie.
Wziął głęboki wdech i wybuchł głośnym płaczem. - Psytuuul...
- Czy to było TO zwierzątko? - wskazał na biedronkę, chodzącą po jego nodze.
- Aaaaaaaa! Zabij to zaaaabij! - zaczął biegać praktycznie po całym domu dmuchając sobie na nogę, jakby to miało zwiać biedroneczkę z piżamy.
- Radzę Ci wziąć to do ręki i wyrzucić. - westchnął Zayn.
Lou zjechał po poręczy schodów ale źle na nią usiadł i  na oczach wszystkich wbił się kroczem w ozdobną końcówkę. Wydał z siebie cichy pisk przez zaciśnięte zęby i skulił się w kłębek. Wszyscy prócz Mel oczywiście złapali się odruchowo za swój krok. Dziewczyna chwyciła z jego pleców zwierzątko w kropki i pozwoliła odlecieć. Zrobiła to ze śmiechem.
- Za przeproszeniem... - pisnął- poczułem swoje jaja w głowie... -włożył sobie pięść w buzię i zacisnął zęby na dłoni.
- Lodu? - spytali cicho
- Dużoo....
Gdy Lou doszedł do siebie po traumatycznym przeżyciu z biedronką, czyli jego potworem numer jeden, oraz po ochłodzeniu miejsca bolącego zabrali się za śniadanie. Jak zawsze podczas tego posiłku mieli z siebie najwięcej beki. Dziś zdecydowali się na naleśniki. Oczywiście każdy z nich przechwalał się, że zrobi najlepiej, ale kończyło się na tym, że w całej kuchni unosił się dym ze spalenizny. Ostatecznie zrobiła je Melanie.
- Ej lukajcie jaka pizda! Będzie wyglądać jakbym go uderzył! - Louis trzymający patelnię wymierzył w Nialla i pierdolnął z całej siły. Założenia były piękne, ale Niall za późno się odchylił i oberwał na prawdę. - o fuck! sory, przepraszam kochanie! Żyjesz? Ile palców widzisz?
- Lubię Nando's... - mruknął i upadłby na ziemię, ale Liam go złapał.
- Uuuupss...
- Podstawcie mu jedzenie pod nos to się obudzi.
- Z wami to trzeba w kasku i ochraniaczach chodzić... - Melanie się zaśmiała, stanęła przy blondasku i przystawiła mu ciepłe racuchy z syropem klonowym.
- Jedzenie! - wykrzyknął uradowany- moja głowa...
- Miałeś się nachylić, nie moja wina, że masz taki orient jak żółw w wyścigach formuły I.
- Koniec walki koguty! - Mel ich rozdzieliła- źle się czujesz? chcesz wody?
- Wystarczy jedzonko.
- Goście, pogotowie już tu nie przyjedzie. Za dużo wstrząsów mózgów już mieliśmy pod tym adresem, z ratownikami wysyłamy sobie kartki na święta.. - Harry się zaśmiał.
- Racja. - przytaknęli. - jak dzwonimy to nas wyśmiewają.
- Więc od dziś ma tu być spokój. Żadnych wypadków, kaskaderstwa i innych, jasne?
Wybuchli śmiechem. - To ile razy my to sobie obiecywaliśmy?
- Po każdej wizycie karetki. Ahahaha… to co Horanek? Chyba zadzwonimy co? Kręcisz się cały.
- Mamy jeszcze lód?
- Cały zapas. U nas to normalne.
- No to dawaj i przykładaj, ja jestem głodny.
- Ciebie można czołgiem przejechać a ty i tak głodny jesteś...
- Trudno. - usiadł do stołu, chwycił za talerz a Melanie delikatnie przykładała mu lód do guza.
- Wiesz, że z chwilą uderzenia z twojego IQ odeszły 3 punkty? - Lou usiadł na blat.
- Fajnie, fajnie.
- To wyjaśnia, dlaczego Lou jest z IQ na minusie.. - wszyscy wybuchli śmiechem.