One-shot

Aby przeprosić Was za rzadkie dodawanie rozdziałów,postanowiłam założyć stronę z One-Shotami. xd
nie wiem,czy Anita będzie z tej strony korzystać,ale ja tak :)
sooooł!

1) ZERRIE

Średniego wzrostu,śliczna blondynka o dużysz,błękitnych oczach,zwykle emanujących szczęściem,dzisiaj skrywała twarz i szybkim krokiem przemierzała lotnisko.Wróciła ze swoim zespołem z trasy koncertowej,na lotnisku dopadli ją paparazzi.Tylko ją,ponieważ Jade,Jesy i Leigh wyszły szybciej.Perrie oznajmiła im,że wróci sama,a następnie zamknęła się w łazience.Nie chciała,by zaczęły się dopytywać o powód jej smutku.A ona była smutna.Bardzo.Zaraz po zamknięciu za sobą drzwi kabiny,zsunęła się na ziemię i zaczęła cicho łkać.Sytuacja ją przerastała,ale nikt o tym nie wiedział.W jej pięknych oczach lśniły łzy,by leniwie spłynąć po policzkach i odbić się niemym echem o kafelki podłogi.Doszła do siebie dopiero po 20 minutach płaczu,starła mocny makijaż,który rozmazał się,szpecąc twarz.Niestety nie zdołała doczyścić śladów po łzach,co skutkowało szybkim kroczeniem ze spuszczoną głową.
-Perrie!-usłyszała nagłą falę głosów..jak zwykle.Dopadli ją.-Perrie! Jak się czujesz po trasie?
-Perrie,uśmiechnij się!
-Perrie,jak zareagowałaś na nagły atak ze strony fanek Zayna Malika?
To było to.Nie wytrzymała.Zrobiła coś,czego nigdy się po sobie nie spodziwała.Widząc kolejny błysk flesza,wyrwała aparat z dłoni zszokowanego fotografa i roztrzaskała go na milion kawałków.Uniosła wzrok i rozejrzała się z nienawiścią.
-Jak?Nienawidzę ich!Nienawidzę tej bandy zazdrosnych małolat,niszczących mnie na każdym kroku!Odkąd jestem z Zaynem,codzień czytam te wszystkie oskarżenia!Codzień widzę ociekające nienawiścią,złością i zazdrością spojrzenia ze strony nastolatek!I mam dość!Jakbyście się czuli,gdyby to was mieszali z błotem?To nie jest normalne,one niszczą mnie od środka.Nie liczy się to,że wygrałamx factora..nie liczy się to,ile singli wydałam wraz z dziewczynami.Nic się nie liczy,bo "to zasługa Zayna".Little Mix cierpi,bo dziewczyny są uznawane za beztalencia.I to jest moją winą,bo co?Bo jestem szczęśliwa?Bo mam chłopaka,o którym one śnią?Co ja mogę na to poradzić?!Kocham go,do jasnej cholery,nigdy nikogo nie kochałam bardziej,niż Zayna.To dzięki niemu się uśmiecham,dzięki niemu budzę się każdego dnia z nadzieją,że będzie lepiej..ale nie jest!Bo każdego dnia mój koszmar zaczyna się na nowo.One nie rozumieją,że ranią mnie każdym słowem,każdą wiadomością...Myślą,że jestem z kamienia.Mylą się.Ja też mam uczucia!Mam zostawić miłość swojego życia,bo one ubzdurały sobie,że to ustawka?Nienawidzę ich,po postu nienawidzę!
Krzyczała.Cały czas.Zwróciła uwagę wszystkich.Krzyczała i płakała.Ostatnie słowa wyszeptała,nie mając już siły.Poprawiła torbę na ramieniu,chwyciła mocniej walizkę i ocierając łzy wybiegła z terenu lotniska.
-co ja zrobiłam...cojazrobiłamcojazrobiłamcojazrobiłam...-szeptała do siebie,jak mantrę.Właśnie do kamer wyznała,że nienawidzi fanek swojego chłopaka.-on mnie zostawi...
-nie skarbie.Nie zostawię.
Ona siedziała na zimnym chodniku,gdy to usłyszała.Chciała się zapaść pod ziemię.Była żałosna.Zadarła głowę do góry i ujrzała go.Wysoki brunet o miodowej karnacji i niebiańskich brązowych oczach w otoczce gęstych rzęs.Ubrany był w czarne rurki,t-shirt i dżinsową kurtkę,zasłaniającą jego tatuaże.
-Zayn,przepraszam...to nie tak...nie nienawidzę ich..naprawdę...ja je kocham,bo wiem,że Ty je kochasz i one kochają Ciebie i...
-shhh...nic nie mów.
Mulat ujął jej dłonie w swoje,pomógł jej wstać i ucałował knykcie.
-to boli...
-kochanie...widzisz to?
Wskazał pierścionek zdobiący jej palec,a dziewczyna skinęła głową.
-jesteś moją narzeczoną,kocham Cię i nikt i nic nas nie rozłączy.
-ale...ale one ciągle mówią,że to ustawka..że to Modest! związał nas kontraktem...że,że..
-Pezz..
-Zayn,kocham Cię,rozumiesz?Jesteś moim skarbem,moim kochaniem,moim aniołem,moim promykiem słońca...umieram z tęsknoty,gdy Cię nie ma i mam ochotę skakać z radości,gdy jesteś.Twój zapach to mój tlen,twój dotyk..lekki,niczym muśnięcia motyla,ja..moje ciało przechodzą dreszcze...
Zayn zachichotał cicho,sczerze poruszony wyznaniem ukochanej.Chyba nie wiedział,co go czeka...
-one mnie rujnują.Codziennie tysiące wiadomości,w których nazywają mnie od suk i dziwek...setki obelg...dziesiątki groźb,że jeśli nie dam ci spokoju,to coś mi zrobią...
-Perrie...sweetie,nie miałem pojęcia...
-nie mówiłam...byłbyś na nie zły,a to ostatnia rzecz,jakiej chcę...jesteś ich idolem...
-to nie daje im prawa do poniżania Ciebie.
-Zee...
-Nie,Pezz...każdy zasługuje na szacunek.Nie muszą Cię kochać,ale nie.mają.prawa.ci.grozić.
Był stanowczy.Z jego tęczówek dało się wyczytać rosnącą złość.Nigdy by nie pomyślał,że będzie zły na swoje fanki.Na swoje księżniczki.Ale stało się.Doprowadziły jego królową do rozpaczy.I...o nie...
-Perrie...co Ty masz na...
Z przerażeniem spojrzał na poziome kreski szpecące jej piękne ciało.Jej nadgarstki,skrywane przez branzoletki..bok jej szyi..to dlatego nie pozwolała się tam całować...
Blondynka spuściła głowę.Czuła wstyd.Oczekiwała,że Malik wykrzyczy,że samookaleczanie się jest idiotyczne,że jest nienormalna.Stało się inaczej.Zagarnął ją do siebie i ukrył szczelnie w ramionach.Ukrył ją przed światem,który każdego dnia zadawał jej ból.Jego królowa cierpiała,raniła się..a on tego nie zauważył.
-przepraszam aniołku...przepraszam,że nic nie zauważyłem...przepraszam,że na to pozwoliłem...przepraszam,że...
-potrzebuję Cię...Zayn,nie zostawiaj mnie,nie dam sobie bez Ciebie rady..
-nigdy.Rozumiesz?Nigdy.
-a co...co z twoimi fankami?One się nie opamiętają,ale...wybacz im to.Wybacz im.
-Nie.
-c-co?
-To moje księżniczki...kocham je całym sobą...ale one Cię ranią...raniąc Ciebie,ranią mnie.
-co chcesz zr..
-zobaczysz.
-nie rób głupstw.
-nie martw się skarbie.Już nikt Cię nie zrani,nie pozwolę na to.Oddam życie za Ciebie.
-Kocham Cię,sweetheart.
-Kocham Cię,sunshine.
Ich uczucie przypieczętowali namiętnym pocałunkiem.Pełnym miłości,tęsknoty..bólu...nadziei.
~*~
Ostatni koncert,kończący trasę WWA.Ostatnia piosenka,ostatnie nuty,ostatni ukłon,ostatnie "kochamy Was",wypowiedziane przez czwórkę chłopaków.CZWÓRKĘ.Zayn podczas tej trasy wypowiedział to zdanie tylko raz.Podczas koncertu w Polsce.Tylko dlatego,że polskim fanom się to należało.Wiedział doskonale,że również w tym kraju jest dużo Directioners nienawidzących Perrie.Wiedział,że w końcu ciężko pracowały na koncert.Louis już schodził ze sceny,gdy Zayn uniósł mikrofon do ust i..
-to koniec One Direction.
Arena zamarła.Fani rozglądali się zszokowani,lecz w ciszy.Wyglądali tak niewinnie...pomyśleć,że to właśnie oni doprowadzili sens życia swojego idola do stanu depresji.Bo Perrie wpadła w depresję.Udawała silną,ale się nie udało.Miała za sobą nieudaną próbę samobójczą.Wtedy Zayn postanowił,że to koniec.
-Dobrze słyszycie.To koniec One Direction.Nie będę dłużej pozwalał na to,co się działo w ostatnich miesiącach.Zadam Wam pytanie.Jak mogliście?Jak mogliście mi to zrobić?Jak możecie patrzeć w lustro?Nie widzicie,do czeg doprowadziliście?Tak trudno zauważyć,że Perrie jest całym moim szczęściem?Tak trudno zauważyć,że ją kocham?Dałem Wam szansę...Nie wykorzystaliście jej...Sprawiliście,że nie mogę na Was patrzeć,a uśmiecham się fałszywie.Sztucznie.Tego też nie zauważyliście,prawda?To dzięki Wam doszliśmy z chłopakami tak daleko...wam zawdzięczamy sukces..ale to nie zmienia faktu,że Wasze zachowanie względem Perrie przekroczyło wszelkie granice.Nie tylko Perrie,mówię tu też o Eleanor.Mieszacie je z błotem,a nie widzicie,jak to nas boli...ranicie nasze ukochane...ranicie nas.Wypalacie dziury w naszych sercach.Sprawiacie,że czujemy do Was odrazę...Perrie niemal nie umarła.Jesteście zadowolone?JESTEM CHOLERNIE SZCZĘŚLIWY Z PERRIE EDWARDS,KOCHAM JĄ NAD ŻYCIE,NIEDŁUGO ODBĘDZIE SIĘ NASZ ŚLUB A POTEM ZESTARZEJEMY SIĘ RAZEM,PATRZĄC JAK DORASTAJĄ NASZE DZIECI I WNUKI.ZROZUMCIE TO W KOŃCU! Nasz związek nigdy nie był,nie jest i nie będzie żadną jebaną ustawką!Same doprowadziłyście do tej sytuacji.Nie będę dla Was występował.Nie mogę.Nie po tym,co mi zrobiłyście.Dobranoc.
Mikrofon upadł na scenę,Malik zszedł,za nim chłopcy.To był ostatni koncert.Ostatni raz,kiedy mogłyśmy ich zobaczyć na scenie,kiedy śpiewali i robili to dla nas.Ostatni raz.

Zayn wraz z Perrie zamieszkał gdzieś na wyspach Kanaryjskich.Dokładny adres nie jest nikomu znany,jedynie chłopcom.Bo koniec One Direction nie oznaczał końca ich przyjaźni.Oni nadal byli braćmi.Nadal spędzali ze sobą czas,śpiewali w domowym zaciszu.Małżeństwo Malik doczekało się dwójki dzieci.Dwa małe szkrabki radośnie piszczały,raczkując pod domu,wprowadzając przyjemne ciepło do serca Zayna.
Pewnego dnia Zayn Javaad malik oglądał z,obecnie pięcioletnim,synkiem zdjęcia.Stare albumy.
-tatusiu,co to zia zdjęcia?
-to zdjęcia dziewczyn,które kiedyś przychodziły w jedno miejsce,by posłuchać mnie i wujków,kochanie.
-a ciemu je śchowałeś?
-wyrządziły mi i mamusi wielką krzywdę,misiu.A  teraz myć ząbki i do łóżka.
Chłopiec z radosnym piskiem wybiegł z sypialni,a Zayn jeszcze raz spojrzał na zdjęcia.
-to nie musiało się tak skończyć,dziewczyny...
-tatusiu,nie dosięgam do scotecki!
-już idę kochanie.!
Brunet schował album ze zdjęciami z koncertów do pudełka,włożył je głęboko na dno szafy i poszedł pomóc synkowi.Był szczęśliwy.Nikt więcej nie powiedział,że jego związek to ustawka.To nie musiało się tak skończyć.


1 komentarz: